Włącz < klik >
Tego dnia wróciłam wcześniej do domu. Tak.. Znowu udawałam, że źle się czuję, a to tylko przez nie... Największe diwy w całej szkole, które znęcały sie nade mną psychicznie. Pobiegłam do swojego pokoju. Zaczęłam płakać w poduszkę. Dosłownie 20 minut po moim przyjściu usłyszałam dzwonek do drzwi. W 100 % byłam przekonana, że to mama wróciła z pracy. Otarłam łzy i ruszyłam ku drzwiom. Gdy je otworzyłam bardzo się zdziwiłam. W progu stał we własnej osobie Niall Horan, najpopularniejszy chłopak w szkole, wokalista zespołu One Direction i osoba, do której czułam sympatię.
- Cześć, jak się czujesz ? - zapytał.
- Wiesz jakoś bywało lepiej. - odpowiedziałam mu zmieszana.
- [ T.I ] wiem, że udawałaś, że źle się czuję. Wiem, że uciekłaś tylko temu, że tamte Cie poniżały.
Zrobiłam się blada, a moje serce zaczęło bić mocniej.
- " Skąd on to wiedział ?! " - zaczęłam się zastanawiać. W pewnej sekundzie dostałam olśnienia. - A no tak, pewnie po raz kolejny stał za nimi i się wyśmiewał ze mnie.
- Niall, proszę Cię, idź stąd. Mam dosyć na dzisiaj. - rzuciłam chłodno w jego stronę. Lecz on w cale nie zamierzał iść. Wszedł do mojego domu. Oparł się o ścianę i zaczął tłumaczyć.
- [ T.i ], to że one tak Cię poniżają nie oznacza, że ja robię to samo. Wręcz przeciwnie. Aż żal mi patrzeć na to jak cierpisz. Na prawdę. Tak samo uważają chłopacy. - mhm, tak, chłopcy z 1D... Moi idole, ale przecież nie wyznam tego komukolwiek, bo znowu by się zaczęło piekło.
Zaprosiłam blondyna do salonu. Zrobiłam coś do picia i długo rozmawialiśmy. Okazało się, że nie jest on takim samym dupkiem jak inni. Był inny. Bardzo przejmował się tym jak cierpiałam.
Następnego dnia w szkole niebieskooki podszedł do mnie na jednej z przerw wraz z Harrym, Liamem, Zaynem i Lou. Ucałował w policzek na przywitanie i po kolei zaczął poznawać mnie bardziej z chłopcami. Od razu przypadliśmy sobie do gustu. Oni tak samo jak ja przekonali się, że plotki czynią z ludzi zupełnie innych niż są. Oczywiście to wszystko nie podobało się jednej osobie - Ana, największa zołza w szkole.
Podeszła do nas i zaczęła swoją gadkę.
- No, no, widzę, że moi chłopcy pocieszają tą biedotę. Szkoda waszego czasu, chodźcie.
Harremu puściły nerwy. Chwycił blondynkę za włosy i przycisnął do muru.
- Po 1. Koniec z nami, po 2. nie będziesz już więcej obrażała ani [ t.i ] ani żadnej innej dziewczyny, zrozumiano ?
- Ale Harry, jak Ty ? Nie możesz ze mną zerwać. - zaczęła sie buntować.
-A właśnie, że mogę. O patrz, właśnie to zrobiłem. - Harry odepchnął ją na bok.
Rzuciłam mu sie na szyję i zaczęłam z całego serca dziękować.
~ Rok później ~
Widocznie spokój trwał za krótko. Znowu przyszedł wrzesień. Chłopcy wyjechali w trasę koncertową, więc miałam tylko moją przyjaciółkę - Victiorie. Ana wykorzystała tę sytuację i po raz kolejny zaczęła niszczyć mi psychikę. Nie wytrzymałam. Uciekłam ze szkoły. Z płaczem pobiegłam do domu. Gdy do niego weszłam zbiegłam do piwnicy. Po około 15 minutach wyszłam z niej i poszłam do swojego pokoju.
Wszystko było już przygotowane. Sznur leżał na stoliku, tuż obok
stało krzesło. Nie miałam już po co żyć, nie miałam dla kogo żyć. Nie chciałam co dzień budzić się ze świadomością, ze gdy dojdę do szkoły,
zaczną się codzienne katusze. Znów wróciłam do domu ze siniakami i bardziej zepsutą psychiką. Moja psychika była zbyt słaba,
by to wytrzymać; strach owładną mną do tego stopnia, że bałam się
komukolwiek powiedzieć o tych wszystkich zdarzeniach prócz chłopcom. Cały świat
obrócił się przeciwko mnie i nawet sam Bóg nie chciał być dla mnie
łaskaw, mimo moich wielokrotnych próśb i błagań. Straciłam wiarę
we wszystko...
Usiadłam przy biurku, aby napisać list pożegnalny do mamy.
Kochałam ją, nie chciałam, by cierpiała, a tak zapewne będzie.
Na pewno mnie zrozumie, musi mnie zrozumieć.
Kochana mamo!
Wiedz, że jesteś dla mnie wszystkim, moim całym światem. Muszę się
jednak opuścić, bo nie mam już siły. Nie posiadam silnej psychiki,
ona w końcu się złamała. Nie umiem poradzić sobie z problemami,
a powiedzieć o tym nie mogę, bo się boję. Boję się, że znów będą mnie
bić mocniej, może nawet zatłuką na śmierć. Nie chciałam umierać.
Nie powiem kto był sprawcą tego, a raczej sprawcami. Nie powiem,
bo to i tak już niczego nie zmieni. Pamiętaj, że Cię kocham.
Muszę jednak skończyć z tym wszystkim raz na zawsze. Kocham Cię!!!
Odłożyłam kartkę na biurko. Przywiązałam sznurek do dziurek, jakie
były zrobione w ramię przejścia do mojego pokoju.
Stanęłam na krześle, zakładając sobie sznur na szyję.
Popchnęłam krzesło do tyłu i poczułam jak się duszę.
Wszystkie funkcje życiowe się zatrzymują, puls zwalnia.
W tej chwili przed oczami przeleciało mi całe życie, które
nie składało się tylko z pasm niepowodzeń i bicia mojej osoby.
Były tam też chwilę dobre, który wywołały nikły uśmiech na mym twarzy.
Po chwili jednak znikł i znikłam sama ja. Umarłam...
Po dziewczynie zostały jedynie wspomnienia, rzeczy w pokoju,
pamiętny sznur i łzy matki. Łzy, mówiące o rozpaczy jaką przeżyła.
5 dni po śmierci odbył się pogrzeb. Chłopcy z 1D przerwali trasę koncertową, bo byli zbyt przybici. Oczywiście zjawili się na odprowadzeniu mojego ciała na wieczny spoczynek.
Po pogrzebie nad mój grób przyszedł Niall.
- [ T.i ] dlaczego to zrobiłaś ? Wiesz, że chciałem jak najlepiej. Chciałem Cię uchronić przed tymi cierpieniami. Jednak sam nie dałem rady. Przepraszam Cię bardzo. Chcę, żebyś teraz jeszcze wiedziała, że kocham Cię...
Nagle na cmentarzu pojawiła się moja mama. Podeszła do niego, przytuliła, a następnie wręczyła mu list, który napisałam mu już na jednej z lekcji.
Kochany Niallu.
Tak bardzo chciałam być szczęśliwa. Przy Tobie tak było. Od dłuższego czasu podkochiwałam sie w Tobie, jednak bałam się wyznać Ci to... Wiem, że próbowałeś mnie przed nimi uchronić, dałeś radę. Lecz moja psychika już nie dała. Nie obwiniaj się za to co się stało.
Kocham Cię Twoja [ T.i ]
ryczę :(
OdpowiedzUsuń