poniedziałek, 1 października 2012

Dwadzieścia siedem.

Usiadłaś wieczorem przed biurkiem. Byłaś załamana wszystkim. Kłótnią z byłą przyjaciółką, dowiedziałaś się, że rodzicie biorą rozwód i na dodatek ciągle kłóciłaś się z Harrym.

Schowałaś twarz w ręce. Z Twych niebieskich oczu zaczęły płynąć łzy. Łzy smutku...
Zaczęłaś rozmyślać nad Twoim całym życiem, nad tym jak to pierwszy raz zakochałaś się w nim bezgranicznie.
Był to pierwszy dzień wakacji. Loczek chciał spotkać się z Tobą, jak to zawsze robiliście. Ale ten spacer różnił się od innych. Oboje patrzeliście na siebie cały czas, trzymaliście się za ręce, przy każdym jego ruchu serce biło Ci jak oszalałe. Wtedy zrozumiałaś jak to jest, kiedy jedno spojrzenie może zmienić życie. Zakochałaś się w jego uśmiechniętych oczach. Zakochałaś się w nim. Przypadkowe przeznaczenie.
Twe rozmyślenia przerwała Twoja mama, która weszła sprawdzić czy wszystko z Tobą w porządku.
- Kochanie, jest dobrze?
- Powiedz mi, a czemu ma być dobrze!? Rozwodzicie się! To boli! Stracę was oboje, nie będzie tak jak zawszę! - zalałaś się łzami jeszcze bardziej. Oderwałaś się od krzesła i padłaś na łóżko. - WYJDŹ! SŁYSZYSZ?! WYJDŹ CHCĘ BYĆ SAMA! - wykrzyknęłaś na cały pokój.
Mama rozumiała Twoje cierpienie i zostawiła Cię samą. Chciałaś, żeby ta niedziela jak najszybciej się skończyła. Zasnęłaś z braku sił bardzo szybko...
Następnego dnia obudziłaś sie około 4:30. Byłaś cała zapłakana i spocona. Wiedziałaś, że jeszcze wszyscy śpią więc postanowiłaś włączyć komputer.
Wchodząc na gadu-gadu ujrzałaś wiadomość od Harrego.
" Kochanie... Wiem, że źle postąpiłem, nie chcę już więcej kłótni, niech będzie tak jak dawniej, bądźmy szczęśliwi. Kocham Cię. ;* "
Zaczęłaś płakać. Postanowiłaś wybaczyć mu, przecież za bardzo go kochałaś.
Ku Twojemu zdziwieniu od razu po wysłaniu wiadomości zjawił się na gg.
Pialiście tak aż do 7. Wtedy poszłaś do łazienki wyszykować się do szkoły. Byłaś taka szczęśliwa. Słonce rozświetlało Twoją twarz, zauważyli to nawet rodzice.
-Zjesz coś kochanie? - zapytała mama.
- Nie, nie jestem głodna.
- Musimy Ci coś powiedzieć. - gdy powiedział to Twój tato, znowu miałaś najgorsze scenariusze w głowie. - Postanowiliśmy walczyć do nasze małżeństwo.
Zaczęłaś płakać ze szczęścia. Tak bardzo cieszyłaś się, że rodzice postanowili, że nie wezmą rozwodu. Padłaś im w ramiona. Wyszeptałaś jedynie ciche " dziękuję wam, kocham was. "
Dzień w szkole minął ci szybko i sprawne. Cudowne przerwy z Harrym i przyjaciółkami uwolniły się od złych myśli.

Cały tydzień zleciał Ci bardzo szybko. Nadszedł kolejny weekend. Tym razem spędzałaś go wraz z Harrym u siebie w domu.
- Jesteś taka słodka. - powiedział Hazza.
- Oj weź, znowu zaczynasz? Wiesz, że nie lubię jak mi tak słodzisz.
- Ależ kochanie, ja mówię Ci tylko prawdę. - zamilkliście oboje.
- Harry...
- Tak słonko?
- Co dalej z nami będzie?
- Co masz na myśli?
- Nie chcę, żeby ktoś nas rozdzielił, chcę byśmy byli szczęśliwi.
- Wiem będziemy...

Następnego dnia odbyło się spotkanie w kościele do bierzmowania. Przyszłaś tam razem z Weroniką i Natalią - swoimi najlepszymi przyjaciółkami. Dziewczyny zauważyły pijanego Harrego siedzącego pod drzewem.
- Tej, co Ty wyrabiasz? - zapytała go Weronika.
- Ja, jestem trzeźwy! - wykrzyknął chłopak.
- A weź nie gadaj z nim.
Ty natomiast widząc do wszystko, wściekłaś się, chciało Ci się płakać. Dziewczyny siedziały z Loczkiem, natomiast Ty stałaś w miejscu. Nagle ktoś podszedł do Ciebie od tyłu. Wystraszyłaś się strasznie, odwróciłaś się, by zobaczyć kto to i ujrzałaś swojego przyjaciela Jasia, którego nie widziałaś od wakacji.
- Jezu! Jasiu, matko, jak ja Cię dawno nie widziałam.
- Tak, tak [T.I] ja też tęskniłem. - oboje przytuliliście się.
Zaczynała się msza, siedziałaś w ławce z Werą, Natą i Jankiem. Harry natomiast siedział z przodu z Moniką.
Starałaś nie myśleć się o tym wszystkim, o całym zachowaniu zieonookiego, ale nie dawałaś rady. Najbardziej wkurzyło Cię to, że przystawiał się on do niej, łapał za tyłek, itp.
Postanowiłaś, że dasz radę i nie wybuchniesz. Chciałaś to załatwić na spokojnie w domu.
Około godziny 20, msza dobiegła końca. Wracałaś do domu wraz z przyjaciółmi w dobrym humorze. Przytulałaś się z Jankiem, odwalałaś dziwne scenki z Werą i Natą. Praktycznie zapomniałaś o całym złu świata.
- Jesteś już. - krzyknęłaś, gdy tylko przekroczyłaś próg domu.
- Jesteś głodna? - zapytał tata.
- Nie, potem może zjem.
Ruszyłaś ku swojemu pokojowi. Włączyłaś szybko laptopa, niestety czekała na Ciebie niemiła wiadomość.
" KONIEC Z NAMI! ;) "
Dobiło Cię to, przed oczami miałam tylko te trzy słowa. Zwaliłaś laptopa na podłogę zaczęłaś płakać.
- " O nie, nie dam się tak, jutro zobaczy co stracił. " - pomyślałaś.
Położyłaś się spać by jutrzejszego dnia mieć więcej sił.

Noc minęła Ci niespokojnie. Ciągle śniły Ci się okropne sny. Wyszykowałaś się i powędrowałaś do szkoły.
- Dzisiaj mamy jakiś dzień sportu. - oznajmiła Wera.
- Matko, znowu mam nic nie powiedziała!? - byłaś strasznie zła.
- Wiesz jak to ona. Nigdy nic nie mówi. - dodała swoje Natalia.
Wraz z całą szkołą poszliście na stadion. Czułaś, że to dobry dzień. Nie pokazywałaś załamania. Zdobyłaś pierwsze miejsce w biegach, skokach i rzutach piłeczkami. Tuż pod koniec ceremonii, Weronika pokazała Ci nagranie Harrego wraz z Malwiną, gdy się całowali. Twój świat runął. Zalałaś się po raz kolejny łzami. Weronika nie wytrzymała. Chwyciła słownik, który wylosowałaś jako nagrodę i poszła do niego.
Uderzając go w twarz, rzekła : - Oj Harry, nie wolno zarywać.
- Teraz już wolno. - odpowiedział z ironicznym uśmiechem.
Szybko wróciłaś do swojego domu. Zamknęłaś się na klucz w swoich czterech ścianach. Miałaś dosyć.
Obiecałaś sobie, że nigdy więcej nie weźmiesz do ręki żyletki. Jednak znów zranił Cię tak, że wyszukałaś w swoim biurku to srebrne gówno i znów zrobiłaś kilka kresek na ręce, patrząc jak krew kapie na podłogę.  Życie przeleciało Ci przed oczami. Upadłaś na podłogę, a powieki zamknęły się na zawszę....

____________
Wybaczcie, że imagin taki denny, ale po prostu brak weny. I ogółem sama przechodzę przez załamanie, problemy, itp. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz