wtorek, 2 października 2012

Dwadzieścia - osiem.

 Krótka scena +18.

Nie ufałaś nigdy ludziom. Nikomu. Rodzicom, przyjaciołom, jemu. Każda z osób, jaka kiedykolwiek mogła Cię  bliżej poznać jakoś Cię uraziła. W jakiś sposób zrobiła sobie u Ciebie kreskę. Nie masz kogoś, kto w pełni był w stosunku do Ciebie lojalny. Nie ma ludzi prawdomównych i tych, co idealnie dotrzymują tajemnic. Nie ma szczerych i pomocnych. Dlatego wolisz wygadać się pralce. Tak było i tym razem.
Pod wieczór zakluczyłaś się w łazience. Usiadłaś po turecku na kafelkach z kubkiem herbaty i zaczęłaś mówić do swojej ;przyjaciółki.'
- Tęsknię za nim. Boli mnie to, że wyjechał. Zostawił mnie. Wiem, że wróci, ale kiedy? Nie wytrzymuję napięcia. To wszystko rozwala mnie od środka.
Jednak nie dostawałaś nigdy odpowiedzi. Wypiłaś herbatę, wyszłaś z łazienki i poszłaś do swojego pokoju. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Spojrzałaś na zegarek. 23:45.
- Kto o tej porze? - powiedziałaś sama do siebie.
Chwyciłaś na klamkę, otwarłaś drzwi i ujrzałaś Louisa. Nie wierzyłaś własnym oczom. Oto we własnej osobie stał przed Tobą Twój Lou.
Rzuciłaś się mu w ramiona. Zaczęłaś namiętnie muskać jego usta.
- Kochanie, tak bardzo tęskniłam za Tobą. - do oczu napłynęły Ci łzy szczęścia. - Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. Dobrze?
Lou zaśmiał się.
- Oj, myszko, nic się nie zmieniłaś. Nadal jesteś taką małą zamartwiającą się dziewczyną, ale za to Cię kocham. - Lou ucałował Cię w czoło. - Rodzice są w domu?
- Nie, nie ma. Wejdź do środka.
Chłopak skinął głową na znak, że się zgadza. Rozebrał kurtkę i poszliście do Twojego pokoju.
Usiedliście oboje na łóżku, obejmują się.
- No i jak tam było? Opowiadaj.
- Było znakomicie, ale brakowało mi Ciebie królewno. - chłopak musnął Twe usta.
- Też za Tobą tęskniłam, takie rozłąki to raczej nie dla nas.
- Masz rację.
Oboje wymienialiście się zdaniami. Atmosfera była romantyczna, nagle Lou wyciągnął z torby wino.
- Oszalałeś chyba. - zaśmiałaś się.
- Nie no coś Ty, mam też świeczki.
Wybuchnęłaś jeszcze większym śmiechem. Chłopak wstał, zapalił świeczki, rozsypał kawałki róż po całym pokoju, otworzył wino, nalał do kieliszków i podał Ci.
- No to wypijmy za to, że jesteśmy w końcu razem.
- Za nas. - pocałowaliście się.
Wieczór mijał wam bardzo romantycznie. Nawet nie zorientowaliście się, kiedy opróżniliście całe wino.
Po raz kolejny zaczęliście całować się. Nagle chłopak zaczął ściągać z Ciebie koszulkę, dobrze wiedziałaś czego pragnie, więc postanowiłaś oddać się mu cała. Rozbieranie trwało kilka sekund, nie obejrzałaś się, a byliście cali nadzy. Lou pieścił Twoje piersi. Ty natomiast zaczęłaś lizać jego członka.
Chłopak wszedł w Ciebie. Twoje krzyki oraz odgłosy, które wydawałaś bardziej go podniecały. Czułaś się w siódmym niebie.
Spędziliście razem cudowną noc, niestety już na rano Twój ukochany musiał się zmywać. Obiecał jednak, że pod wieczór zadzwoni.
Czekałaś bardzo długo.
Nadeszła godzina 24. Nagle dostałaś sms'a.
- Tak napisał! - ucieszyłaś się bardzo. Jednak po chwili posmutniałaś.
" Zrywam z Tobą, wybacz. "
Twoje życie się zawaliło, ubrałaś się szybko. Napisałaś mu jedynie wiadomość, że ma przyjść w wasze ulubione miejsce. Chciałaś, żeby teraz to on cierpiał.
Po około 30 minutach byłaś na miejscu. Zawiesiłaś na belce swą chustę, zawiązałaś ją na szyi, postanowiłaś skończyć ze sobą tak jak on z wami. Nie podejrzewałaś jednak, że Lou chciał zrobić Ci niespodziankę. Pociągnęłaś za sznur, gdy tylko ujrzałaś jego cień. Powiedziałaś mu jedynie " kocham cię, żegnaj. "
Chłopak zalał się łzami. Upadł na podłogę i przepraszał, klął wszystko.
Wyciągnął z kieszeni telefon. Napisał wiadomość do rodziców Twoich i swoich. Zawartość jej brzmiała :
" Ona to zrobiła, więc ja to zrobię. wiecie, gdzie szukać naszych ciał. "
Nagle sam zawiesił sznur na belce, w pętelkę włożył głowę.
" Mieliśmy być na zawsze razem więc będziemy. "
Lou pociągnął za sznur, objął Twoje ciało i sam umarł.
Gdy odbył się wasz pogrzeb, zostaliście pochowani razem. A na waszym grobie widniał napis " Ich miłość trwać będzie wiecznie. Razem na zawsze... "