wtorek, 2 października 2012

Dwadzieścia - osiem.

 Krótka scena +18.

Nie ufałaś nigdy ludziom. Nikomu. Rodzicom, przyjaciołom, jemu. Każda z osób, jaka kiedykolwiek mogła Cię  bliżej poznać jakoś Cię uraziła. W jakiś sposób zrobiła sobie u Ciebie kreskę. Nie masz kogoś, kto w pełni był w stosunku do Ciebie lojalny. Nie ma ludzi prawdomównych i tych, co idealnie dotrzymują tajemnic. Nie ma szczerych i pomocnych. Dlatego wolisz wygadać się pralce. Tak było i tym razem.
Pod wieczór zakluczyłaś się w łazience. Usiadłaś po turecku na kafelkach z kubkiem herbaty i zaczęłaś mówić do swojej ;przyjaciółki.'
- Tęsknię za nim. Boli mnie to, że wyjechał. Zostawił mnie. Wiem, że wróci, ale kiedy? Nie wytrzymuję napięcia. To wszystko rozwala mnie od środka.
Jednak nie dostawałaś nigdy odpowiedzi. Wypiłaś herbatę, wyszłaś z łazienki i poszłaś do swojego pokoju. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Spojrzałaś na zegarek. 23:45.
- Kto o tej porze? - powiedziałaś sama do siebie.
Chwyciłaś na klamkę, otwarłaś drzwi i ujrzałaś Louisa. Nie wierzyłaś własnym oczom. Oto we własnej osobie stał przed Tobą Twój Lou.
Rzuciłaś się mu w ramiona. Zaczęłaś namiętnie muskać jego usta.
- Kochanie, tak bardzo tęskniłam za Tobą. - do oczu napłynęły Ci łzy szczęścia. - Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. Dobrze?
Lou zaśmiał się.
- Oj, myszko, nic się nie zmieniłaś. Nadal jesteś taką małą zamartwiającą się dziewczyną, ale za to Cię kocham. - Lou ucałował Cię w czoło. - Rodzice są w domu?
- Nie, nie ma. Wejdź do środka.
Chłopak skinął głową na znak, że się zgadza. Rozebrał kurtkę i poszliście do Twojego pokoju.
Usiedliście oboje na łóżku, obejmują się.
- No i jak tam było? Opowiadaj.
- Było znakomicie, ale brakowało mi Ciebie królewno. - chłopak musnął Twe usta.
- Też za Tobą tęskniłam, takie rozłąki to raczej nie dla nas.
- Masz rację.
Oboje wymienialiście się zdaniami. Atmosfera była romantyczna, nagle Lou wyciągnął z torby wino.
- Oszalałeś chyba. - zaśmiałaś się.
- Nie no coś Ty, mam też świeczki.
Wybuchnęłaś jeszcze większym śmiechem. Chłopak wstał, zapalił świeczki, rozsypał kawałki róż po całym pokoju, otworzył wino, nalał do kieliszków i podał Ci.
- No to wypijmy za to, że jesteśmy w końcu razem.
- Za nas. - pocałowaliście się.
Wieczór mijał wam bardzo romantycznie. Nawet nie zorientowaliście się, kiedy opróżniliście całe wino.
Po raz kolejny zaczęliście całować się. Nagle chłopak zaczął ściągać z Ciebie koszulkę, dobrze wiedziałaś czego pragnie, więc postanowiłaś oddać się mu cała. Rozbieranie trwało kilka sekund, nie obejrzałaś się, a byliście cali nadzy. Lou pieścił Twoje piersi. Ty natomiast zaczęłaś lizać jego członka.
Chłopak wszedł w Ciebie. Twoje krzyki oraz odgłosy, które wydawałaś bardziej go podniecały. Czułaś się w siódmym niebie.
Spędziliście razem cudowną noc, niestety już na rano Twój ukochany musiał się zmywać. Obiecał jednak, że pod wieczór zadzwoni.
Czekałaś bardzo długo.
Nadeszła godzina 24. Nagle dostałaś sms'a.
- Tak napisał! - ucieszyłaś się bardzo. Jednak po chwili posmutniałaś.
" Zrywam z Tobą, wybacz. "
Twoje życie się zawaliło, ubrałaś się szybko. Napisałaś mu jedynie wiadomość, że ma przyjść w wasze ulubione miejsce. Chciałaś, żeby teraz to on cierpiał.
Po około 30 minutach byłaś na miejscu. Zawiesiłaś na belce swą chustę, zawiązałaś ją na szyi, postanowiłaś skończyć ze sobą tak jak on z wami. Nie podejrzewałaś jednak, że Lou chciał zrobić Ci niespodziankę. Pociągnęłaś za sznur, gdy tylko ujrzałaś jego cień. Powiedziałaś mu jedynie " kocham cię, żegnaj. "
Chłopak zalał się łzami. Upadł na podłogę i przepraszał, klął wszystko.
Wyciągnął z kieszeni telefon. Napisał wiadomość do rodziców Twoich i swoich. Zawartość jej brzmiała :
" Ona to zrobiła, więc ja to zrobię. wiecie, gdzie szukać naszych ciał. "
Nagle sam zawiesił sznur na belce, w pętelkę włożył głowę.
" Mieliśmy być na zawsze razem więc będziemy. "
Lou pociągnął za sznur, objął Twoje ciało i sam umarł.
Gdy odbył się wasz pogrzeb, zostaliście pochowani razem. A na waszym grobie widniał napis " Ich miłość trwać będzie wiecznie. Razem na zawsze... " 

poniedziałek, 1 października 2012

Dwadzieścia siedem.

Usiadłaś wieczorem przed biurkiem. Byłaś załamana wszystkim. Kłótnią z byłą przyjaciółką, dowiedziałaś się, że rodzicie biorą rozwód i na dodatek ciągle kłóciłaś się z Harrym.

Schowałaś twarz w ręce. Z Twych niebieskich oczu zaczęły płynąć łzy. Łzy smutku...
Zaczęłaś rozmyślać nad Twoim całym życiem, nad tym jak to pierwszy raz zakochałaś się w nim bezgranicznie.
Był to pierwszy dzień wakacji. Loczek chciał spotkać się z Tobą, jak to zawsze robiliście. Ale ten spacer różnił się od innych. Oboje patrzeliście na siebie cały czas, trzymaliście się za ręce, przy każdym jego ruchu serce biło Ci jak oszalałe. Wtedy zrozumiałaś jak to jest, kiedy jedno spojrzenie może zmienić życie. Zakochałaś się w jego uśmiechniętych oczach. Zakochałaś się w nim. Przypadkowe przeznaczenie.
Twe rozmyślenia przerwała Twoja mama, która weszła sprawdzić czy wszystko z Tobą w porządku.
- Kochanie, jest dobrze?
- Powiedz mi, a czemu ma być dobrze!? Rozwodzicie się! To boli! Stracę was oboje, nie będzie tak jak zawszę! - zalałaś się łzami jeszcze bardziej. Oderwałaś się od krzesła i padłaś na łóżko. - WYJDŹ! SŁYSZYSZ?! WYJDŹ CHCĘ BYĆ SAMA! - wykrzyknęłaś na cały pokój.
Mama rozumiała Twoje cierpienie i zostawiła Cię samą. Chciałaś, żeby ta niedziela jak najszybciej się skończyła. Zasnęłaś z braku sił bardzo szybko...
Następnego dnia obudziłaś sie około 4:30. Byłaś cała zapłakana i spocona. Wiedziałaś, że jeszcze wszyscy śpią więc postanowiłaś włączyć komputer.
Wchodząc na gadu-gadu ujrzałaś wiadomość od Harrego.
" Kochanie... Wiem, że źle postąpiłem, nie chcę już więcej kłótni, niech będzie tak jak dawniej, bądźmy szczęśliwi. Kocham Cię. ;* "
Zaczęłaś płakać. Postanowiłaś wybaczyć mu, przecież za bardzo go kochałaś.
Ku Twojemu zdziwieniu od razu po wysłaniu wiadomości zjawił się na gg.
Pialiście tak aż do 7. Wtedy poszłaś do łazienki wyszykować się do szkoły. Byłaś taka szczęśliwa. Słonce rozświetlało Twoją twarz, zauważyli to nawet rodzice.
-Zjesz coś kochanie? - zapytała mama.
- Nie, nie jestem głodna.
- Musimy Ci coś powiedzieć. - gdy powiedział to Twój tato, znowu miałaś najgorsze scenariusze w głowie. - Postanowiliśmy walczyć do nasze małżeństwo.
Zaczęłaś płakać ze szczęścia. Tak bardzo cieszyłaś się, że rodzice postanowili, że nie wezmą rozwodu. Padłaś im w ramiona. Wyszeptałaś jedynie ciche " dziękuję wam, kocham was. "
Dzień w szkole minął ci szybko i sprawne. Cudowne przerwy z Harrym i przyjaciółkami uwolniły się od złych myśli.

Cały tydzień zleciał Ci bardzo szybko. Nadszedł kolejny weekend. Tym razem spędzałaś go wraz z Harrym u siebie w domu.
- Jesteś taka słodka. - powiedział Hazza.
- Oj weź, znowu zaczynasz? Wiesz, że nie lubię jak mi tak słodzisz.
- Ależ kochanie, ja mówię Ci tylko prawdę. - zamilkliście oboje.
- Harry...
- Tak słonko?
- Co dalej z nami będzie?
- Co masz na myśli?
- Nie chcę, żeby ktoś nas rozdzielił, chcę byśmy byli szczęśliwi.
- Wiem będziemy...

Następnego dnia odbyło się spotkanie w kościele do bierzmowania. Przyszłaś tam razem z Weroniką i Natalią - swoimi najlepszymi przyjaciółkami. Dziewczyny zauważyły pijanego Harrego siedzącego pod drzewem.
- Tej, co Ty wyrabiasz? - zapytała go Weronika.
- Ja, jestem trzeźwy! - wykrzyknął chłopak.
- A weź nie gadaj z nim.
Ty natomiast widząc do wszystko, wściekłaś się, chciało Ci się płakać. Dziewczyny siedziały z Loczkiem, natomiast Ty stałaś w miejscu. Nagle ktoś podszedł do Ciebie od tyłu. Wystraszyłaś się strasznie, odwróciłaś się, by zobaczyć kto to i ujrzałaś swojego przyjaciela Jasia, którego nie widziałaś od wakacji.
- Jezu! Jasiu, matko, jak ja Cię dawno nie widziałam.
- Tak, tak [T.I] ja też tęskniłem. - oboje przytuliliście się.
Zaczynała się msza, siedziałaś w ławce z Werą, Natą i Jankiem. Harry natomiast siedział z przodu z Moniką.
Starałaś nie myśleć się o tym wszystkim, o całym zachowaniu zieonookiego, ale nie dawałaś rady. Najbardziej wkurzyło Cię to, że przystawiał się on do niej, łapał za tyłek, itp.
Postanowiłaś, że dasz radę i nie wybuchniesz. Chciałaś to załatwić na spokojnie w domu.
Około godziny 20, msza dobiegła końca. Wracałaś do domu wraz z przyjaciółmi w dobrym humorze. Przytulałaś się z Jankiem, odwalałaś dziwne scenki z Werą i Natą. Praktycznie zapomniałaś o całym złu świata.
- Jesteś już. - krzyknęłaś, gdy tylko przekroczyłaś próg domu.
- Jesteś głodna? - zapytał tata.
- Nie, potem może zjem.
Ruszyłaś ku swojemu pokojowi. Włączyłaś szybko laptopa, niestety czekała na Ciebie niemiła wiadomość.
" KONIEC Z NAMI! ;) "
Dobiło Cię to, przed oczami miałam tylko te trzy słowa. Zwaliłaś laptopa na podłogę zaczęłaś płakać.
- " O nie, nie dam się tak, jutro zobaczy co stracił. " - pomyślałaś.
Położyłaś się spać by jutrzejszego dnia mieć więcej sił.

Noc minęła Ci niespokojnie. Ciągle śniły Ci się okropne sny. Wyszykowałaś się i powędrowałaś do szkoły.
- Dzisiaj mamy jakiś dzień sportu. - oznajmiła Wera.
- Matko, znowu mam nic nie powiedziała!? - byłaś strasznie zła.
- Wiesz jak to ona. Nigdy nic nie mówi. - dodała swoje Natalia.
Wraz z całą szkołą poszliście na stadion. Czułaś, że to dobry dzień. Nie pokazywałaś załamania. Zdobyłaś pierwsze miejsce w biegach, skokach i rzutach piłeczkami. Tuż pod koniec ceremonii, Weronika pokazała Ci nagranie Harrego wraz z Malwiną, gdy się całowali. Twój świat runął. Zalałaś się po raz kolejny łzami. Weronika nie wytrzymała. Chwyciła słownik, który wylosowałaś jako nagrodę i poszła do niego.
Uderzając go w twarz, rzekła : - Oj Harry, nie wolno zarywać.
- Teraz już wolno. - odpowiedział z ironicznym uśmiechem.
Szybko wróciłaś do swojego domu. Zamknęłaś się na klucz w swoich czterech ścianach. Miałaś dosyć.
Obiecałaś sobie, że nigdy więcej nie weźmiesz do ręki żyletki. Jednak znów zranił Cię tak, że wyszukałaś w swoim biurku to srebrne gówno i znów zrobiłaś kilka kresek na ręce, patrząc jak krew kapie na podłogę.  Życie przeleciało Ci przed oczami. Upadłaś na podłogę, a powieki zamknęły się na zawszę....

____________
Wybaczcie, że imagin taki denny, ale po prostu brak weny. I ogółem sama przechodzę przez załamanie, problemy, itp. 

poniedziałek, 24 września 2012

Dwadzieścia - sześć.

Wstałaś po 12. Dom był już pusty. Mama w pracy, siostra w szkole. Zrobiłaś sobie wolne, bo nie dałabyś rady po tym wszystkim spojrzeć na niego w szkole. Poszłaś do łazienki, oblałaś twarz zimną wodą. 
- [CENZURA]. Co dalej? - powiedziałaś patrząc w lusterko. 

Usiadłaś na kanapie w salonie. Była taka cisza, że słyszałaś tykanie zegara, który był w drugim pokoju. Nie potrafiłaś sobie wyobrazić jak to będzie bez niego. Jak będziesz chodziła tam, gdzie chodziliście razem? Jak masz teraz o nim zapomnieć? Jak poradzisz sobie bez niego? Nie chciałaś o tym myśleć, ale nie potrafiłaś nad tym zapanować. Pomimo tych pytań, w głowie miałaś wciąż jego słowa. Nie dawały Ci one nawet na chwilę spokoju. Nie wiedziałaś, czy bardziej go nienawidzisz, czy bardziej kochasz. Czułaś to i to jednocześnie.

Oderwałaś się od sofy. Podeszłaś do okna i obserwowałaś uważnie co się dzieje w tej chwili na tym świecie.

- 'Bóg jest okrutny, nie rozumiem co Ci wszyscy ludzie mu zawinili.' - wypowiedziałaś te słowa sama do siebie po tym jak ujrzałaś starszego pana błagającego o drobniaki na chleb, a ludzie go ignorowali. Małą dziewczynę zalaną łzami, gdyż zgubiła gdzieś swojego ukochanego pieska. Inwalidę, któremu nikt nie chciał pomóc. 

Wzięłaś głęboki wdech. Powędrowałaś do swojego pokoju.

Wzięłaś laptopa i położyłaś się na łóżku.  Pierwsze co zrobiłaś to weszłaś na facebook'a. Zauważyłaś, że masz nową wiadomość. Była ona od Twojej przyjaciółki Olivi.

- Ta, pewno znowu mi będzie pisała co tam w budzie lub jak to Zayn jest cudowny. - powiedziałaś.

Jednak myliłaś się. 

" Słuchaj, słuchaj! W całej szkole wiszą Twoje zdjęcia z podpisem 'wiem jak bardzo Cię zraniłem, żałuję tego, kocham Cię bardzo, wybacz mi.' Kumasz to?! To wszystko napisał Liam! " 

Nie wierzyłaś własnym oczom. Postanowiłaś zadzwonić do przyjaciółki.

- Tej, ale jak to?! - zaczęłaś od razu, gdy odebrała.

- Zobacz sobie na jego profilu, wstawił tam! 

Od razu włączyłaś profil swojego byłego. Ujrzałaś tam zdjęcia plakatów. 

- [t.i] on się stara. Widać, że tego żałuje.

- Ja wiem, kocham go, ale już sama nie wiem co zrobić.

- Porozmawiaj z nim, będzie dobrze.

- Wpadniesz do mnie od razu po szkole?

- Jasne.

Rozłączyłaś się. Odłożyłaś laptopa na półkę, wzięłaś książkę i zaczęłaś ją czytać. Niestety po około 20 minutach zasnęłaś.

Po jakiejś godzinie i pół ze snu wyrwał Cię dzwonek do drzwi. 

Ruszyłaś na dół. Otworzyłaś je. W progu ujrzałaś Olivię, Liama i Zayna.

- Hej, hej kochana. - Olivia ucałowała Cię w policzek.

zaraz po niej uściskał Cię Zayn, a po nich Liam, który był bardzo spięty.

- Wybacz, ale chciałam zrobić Ci niespodziankę. Tak więc my z Kacprem pójdziemy do kuchni, a Ty i Liam pogadajcie. 

- No dobrze. - rzuciłaś oschle i poszliście do Twojego pokoju.

Usiadłaś na łóżku, a Liam tuż obok Ciebie.

- [t.i] posłuchaj. Nie chciałem wtedy zerwać z Tobą. Po prostu byłem wkurzony na cały świat. Nigdy bym Cię nie zranił wiesz o tym. - chłopak objął Cię w pasie. - Jesteś moją jedyną, moją kokainą, nie umiem żyć bez Ciebie. Gdy nie wiedzę Cię przez jeden dzień waruję, po prostu potrzebuję czuć, że jesteś blisko. Bardzo blisko.

- Liam, wyba... - nie zdążyłaś dokończyć zdania, które chciałaś wypowiedzieć, a Liam już złożył pocałunek na Twych ustach.

Zeszliście do kuchni trzymając się za ręce. Olivia była bardzo zadowolona z takiego przebiegu zdarzeń.


* następnego dnia *

Dzisiaj postanowiłaś już iść do szkoły. 

Byłaś bardzo szczęśliwa z powodu, gdyż odzyskałaś swojego Liama. Niestety czekała Cię niemiła niespodzianka.

Na jednej z przerw podeszła do Ciebie Twoja 'przyjaciółka' i zaczęło się piekło.

- Czy Ty myślisz dziewczynko, że możesz tak pogrywać?! - zaczęła wydzierać się na Ciebie.

- Hej, Mari uspokój się! Weź o co Ci chodzi?

- Odebrałaś mi Liama, jesteś podłą [CENZURA] nigdy Ci tego nie wybaczę! Jesteś fałszywa!

- Przepraszam, ale kto tu jest fałszywy?! Może powiesz mi, że to ja zmieniam przyjaciół i chłopaków jak skarpetki?! No raczej nie. Więc zejdź mi z oczu, dziewczę!

Całej akcji przyglądała się Olivia wraz z Viktorią. 

Podeszłaś do niech, a te zaczęły się śmiać.

- Nie no laska ma serio coś z głową. - oznajmiła Viki.

- Viki, czy Ty nie wiedziałaś, że ona zawszę miała? Od dawna to mówiłam. - dopowiedziała swoje Olivia.

- A no fakt.

- Dobra chodźcie, bo zaraz wybuchnę. - powiedziałaś do przyjaciółek po czym ruszyłyście w stronę ławki. 

Po chwili dosiedli się do was Zayn, Liam i Niall. 

Zayn ucałował Olivię na przywitanie, a Ciebie Liam. Niall stał jakoś tak bezruchu.

Olivia poprosiła Cię na stronę.

- Tej widzisz to co ja? Nasz Niall się zakochał w Viki. 

- Racja,zobacz jak on na nią patrzy.

- Czekaj zawołam go. - Olivia pobiegła po blondyna, a Ty stałaś w miejscu.

- No co jest? - zapytał niebieskooki.

- Wiemy, że podoba Ci się Viki.

- Skąd?!

- Widzimy jak na nią patrzysz. Więc działaj chłopaku! Ona też czuję do Ciebie mięte.

- Na serio?

- Serio, serio.

Blondyn poprawił fryzurę, poszedł do Viki, a zaraz po tym odeszli razem w głąb boiska.

Wy natomiast wróciłyście do swoich ukochanych. 

Na lekcji fizyki dowiedziałyście się, że Niall i Viki tworzą parę, z czego bardzo się cieszyłyście. 


* miesiąc później *

Od paru dni dowiadujesz się od wielu osób, że każdy chce rozdzielić Ciebie i Liama.

Wtedy właśnie wasz związek zostaje wystawiony na próbę. 

Załamana zadzwoniłaś do swojego ukochanego z prośbą o spotkanie.

- Dobrze, będę zaraz w parku. - powiedział Ci.

Ubrałaś się w białe conversy, czarne rurki i niebieską koszulkę.

Po jakiś 15 minutach byłaś w parku. Liam już czekał. Podeszłaś do ławki i zaczęłaś rozmowę.

- Liam, nie daję rady.
- Kochanie, ale z czym?

- Od kilku dni dowiaduję się, że każdy chce nas rozdzielić. Boli mnie to.

- Skarbie, obiecuję Ci, że nikt nas nie rozłączy, nigdy.

Niestety słowa Liama były nic nie wartę. 

Tydzień po waszym spotkaniu chłopak znowu Cię zostawił. Tym razem przeżywałaś dramat. Nie chodziłaś do szkoły kilka dni. Cały czas leżałaś w łóżku i płakałaś. Pewnego dnia wyszłaś do sklepu. Kupiłaś w nim bardzo ostre żyletki.

Wróciłaś do domu. Chciałaś już ze sobą skończyć, gdy nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi. Otworzyłaś je, a w progu stał Liam.

Rzucił Cię na ścianę i zaczął całować.

- Wybacz mi! Jestem totalnym dupkiem! Dałem się omotać i uwierzyłem tej fałszywej [CENZURA], nigdy więcej, przysięgam!

Odpowiedziałaś mu pocałunkiem. Może inni uważali by się za łatwowierną, ale ufałaś mu i kochałaś go bardzo.


*weekend*

Liam zabrał Cię do Paryża. W ten sposób chciał Cię przeprosić. Cudowna kolacja, muzyka, pełen romantyzm - coś co lubisz.

- [t.i] jesteś cudowna, nie wiem dlaczego byłem takim dupkiem i tak Cię zraniłem.

-Liam, cii, już jest dobrze.

Pocałowałaś go namiętnie w usta. On oderwał się od stołu. Klęknął przed Tobą. Ku Twoim oczom ukazało się małe czerwone pudełeczko.

- [ti. i.n.] dzięki Tobie wiem, że mam sens budzić się co dnia. Jesteś moją jedyną, moją wybranką na całe życie. Chciałabyś zostać moją żoną? 

Nie wiedziałaś co zrobić. Zalałaś się cała łzami i wydusiłaś :

- Oh Liamie Payne, oczywiście, że zostanę Twoją żoną. 

Chłopak wsunął pierścionek na Twój palec, podniósł Cię, zakręcił i czule pocałował.

niedziela, 9 września 2012

Dwadzieścia - pięć .

- Pamiętam jakby to było dziś. Wracałam zapłakana do domu i nagle jakaś mała dziewczynka zaczepiła mnie, pytając czy nie mam lizaka.
Była dokładnie identyczna jak ja w jej wieku, jasne blond włoski upięte w słodki koczek, niebieska sukieneczka i białe skarpetki z falbanką na górze, na których świetnie wyglądały malutkie śliczne lakierki.
- Nie mam, przepraszam. - ocierając łzy, kucnęłam tuż przed nią.
- Dlaczego pani płace, coś się stało? - powiedziała cieniuteńkim głosem, owijając moją szyję swoimi rękoma.
- Jak będziesz w moim wieku to zrozumiesz, teraz wracaj do swojej ukochanej piaskownicy, rób babki ulubionym wiaderkiem i nie zapomnij spóźnić się na smerfy. - uśmiechnęła się do mnie tak prze słodko, że i mi samej oczy zaczęły się świecić.
Przypomniało mi się moje dzieciństwo, ulubione wieczorynki, malinowy budyń na kolację.
 - On panią na pewno kosia, tak jak kubuś kosia prosiacka. - krzyknęła znikając gdzieś między blokami.
Uśmiechnęłam się przez łzy.  Obróciłam się w tył. Spojrzałam na te wszystkie kolorowe place zabaw i dzieci bawiące się na nich.
Wzdychnęłam głośno.
- Tak bardzo chciałabym wrócić do tych lat, gdzie żyło się beztrosko, bez żadnego stresu...
Ruszyłam w stronę domu. Miałam do niego dość blisko, gdyż mieszkałam tylko ulicę dalej od bloków.
Otworzyłam drzwi.
- Czeeść wróciłam. - zaczęłam krzyczeć, wydawało mi się, że nikogo nie ma w domu.
- Oh, [t.i] jesteś, rodzice wyjechali na weekend, prosili, żebyś... - usłyszałam głos gosposi.
- Dobra, możesz już iść do domu.
- Ale ja nie skończyłam sprzątać.
- Ta, ta, masz już wole. Wgl, nie musisz przychodzić w weekend, chcę być sama.
- Dobrze, jak sobie życzysz.
Gosposia wzięła swoje rzeczy i wyszła. Szybko pobiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami najmocniej jak umiałam i rzuciłam się na łóżko. Zatopiłam się w potoku łez. Nie potrafiłam zatrzymać strumienia, który leciał mi po obu policzkach.
Rzuciłam piłeczką w radio, które włączyło Momens - 1D. Zaczęłam ryczeć głośniej.
Praktycznie cały czas słyszałam Twój głos. Tego samego Harrego, który był dla mnie oparciem. Był moim ideałem. Był moim dniem oraz nocom. Był moim jutrem, moją codziennością. Wsparciem, przyjacielem, rodziną, a za razem i chłopakiem.
A teraz to już nic nie ma.
Nagle rozległ się dźwięk telefonu.
- Hallo ?
- No cześć [t.i] co robisz ? - w słuchawce usłyszałam głos mojej najlepszej przyjaciółki - Olivki.
- W domu siedzę, starsi wyjechali, wpadasz ?
- No jasne, nocka u Ciebie ?
- Spoko. Weź jakieś tam piwa, przekąski i wgl.
- Okey. - obie się rozłączyłyśmy.
Pomyślałam, że to dobry pomysł by oderwać się trochę od tego pieprz*nego dnia.

* Dwie godziny później *
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam szybko by otworzyć Olivi.
- No siemano bejbee.
- Hej, hej cukierku. - ucałowałyśmy się na przywitanie.
- Yeah, no dziś rządzimy. - zaczęła się drzeć Olivia.
- Tsaa, wariatka z Ciebie głupku. - wybuchnęłyśmy śmiechem.
Poleciałyśmy czym prędzej na górę. Muzyka na ful, jedzenie, alkohol, dobra zabawa - tego było mi trzeba.
Jakoś godzinę po przyjściu Olivi, zadzwonił mój telefon.
- Oł, Harry dzwoni.
- Odbierz.
- Ale.. Ja...
- Nie marudź obierz.
- Okey. - tak jak mówiła, tak zrobiłam.
- Hallo ?
- Cześć. - głos Twój wydawał się być załamany, ale i podenerwowany. - Możemy się spotkać ?
- On chce się spotkać. - wyszeptałam.
- Powiedz, że ma tu przyjść.
Znowu wzdychnęłam głośno.
- Okey, przyjdź do mnie.
- No to otwórz mi drzwi.
- Ty... Ty już...
- Tak stoję pod Twoimi drzwiami. - rozłączyłam się.
Jak najszybciej zbiegłam na korytarz. Otworzyłam drzwi.
- Czego chcesz ? -rzuciłam oschle.
- Chcę tylko Ciebie. -  podszedłeś do mnie, objąłeś i przyciągnąłeś do siebie. Czułam Twój oddech na swej szyi, a już po chwili ciepłe usta na moich.
Uklęknąłeś przede mną.
- [t.i] wybacz mi. Na prawdę nie chciałem mówić tych słów. Wiesz, że jesteś najważniejsza. Tylko Ciebie kocham i tylko Ciebie pragnę.
- Harry nie ufam Ci już.
Posmutniał. Nagle wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko.
- To jest dowód, że mówię Ci prawdę. Chcę spędzić z Tobą resztę życia. [t.i i n. ] wyjdziesz za mnie ?
Zbladłam. Nagle zaparło mi dech.
- Harry...  Ja...
- Dobrze rozumiem, nie chcesz. - wstałeś, chciałeś już iść, ale zatrzymałam Cię.
- TAK WYJDĘ ZA CIEBIE ! - odwróciłeś się, podbiegłeś do mnie, zakręciłeś i musnąłeś moje usta.
Na dół zleciała Olivia. Podbiegła do nas. Zaczęła sypać płatki róż, a w ręku trzymała szampana.
- No to za naszych zakochanych ! - podała butelkę Tobie abyś ją otworzył. Wszystko wzięliśmy kilka łyków i poszliśmy balować.

Rok później zaszłam w ciążę. 9 miesięcy później urodziłam Dracy, a gdy skończyła swój roczek wzięliśmy ślub. Pamiętasz ? Był piękny. Taki jak chciałam. Spełniłeś moje każde marzenie. - zaczęłam płakać. - Ale dlaczego akurat teraz musiałeś nas zostawić ? Dlaczego do [ cenzura ] nie zauważyłeś tej głupkowatej ciężarówki ?! Dlaczego musiałeś być taki nie uważny ?! Harry nie umiem bez Ciebie żyć. - oparłam się o grób ukochanego. - Brakuje mi Ciebie, Dracy też tęskni za Tobą. Każdy tęskni... Ale już niedługo. Pamiętasz ? Obiecaliśmy sobie miłość na zawszę...
Nagle ujrzałam Harrego... Harrego w postaci ducha.
- Nie rób nic złego ! Pomyśl tez o Dracy, o tym naszym słodkim owocu miłości, na który czekaliśmy 9 miesięcy. Pomyśl o bliskich. Ja jestem przy  Tobie. W końcu nadejdzie czas, w którym będziemy razem...
Znowu z mych policzek zaczął płynąć potok łez.
- Na zawszę razem kochanie...

czwartek, 6 września 2012

Dwadzieścia - cztery.

Ostatni tydzień wakacji. Postanowiłaś wyszaleć się do upadłego. Cały siedem dni miałaś zaplanowane. Imprezy, spotkania z przyjaciółmi, wyjazdy, itp.
W poniedziałek wstałaś około godziny 10, poleciałaś szybko do szafy. Spakowałaś do torby ręcznik, strój, ciuchy na zmianę, klapki, przybory toaletowe, itp. Kompletnie zapomniałaś, że na 11 byłaś umówiona ze znajomymi. Byłaś wściekła, że nikt pomimo Twych próśb nie obudził cię.
Zeszłaś wściekła do kuchni.
- Jest ktoś ? Haloo. - krzyczałaś.
Weszłaś do kuchni, zobaczyłaś, że na stole leży kartka od mamy.
" kochanie nie budziłam Cię, gdyż wcześnie rano wyjechaliśmy z tatą. Nie będzie nas przez cały tydzień. W salonie masz pieniądze na jedzenie, wracamy w niedzielę wieczorem. Kochamy Cię rodzice "
- Tak ! - ucieszyłaś się mocno. - Starszych nie ma to balanga !
Pobiegłaś na górę, wzięłaś torbę i czekałaś przed domem na przyjazd znajomych. Około godziny 11:10 byli pod Twoim domem.
- Kierunek jezioro - krzyknęliście wszyscy przez okno.
- Słuchajcie moi starsi wyjechali na cały tydzień. - oznajmiłaś znajomych.
- Czy to oznacza ?!
- Balangaa ! - krzyknęli na cały głos.

* Wtorek *
Dzisiejszego dnia postanowiłaś zrobić imprezę. Zaprosiłaś wielu znajomych, a oni przyprowadzili swoich.
Ludzie bawili się znakomicie. Postanowili, że ta domówka przejdzie do historii.
Tak też było. Twoja przyjaciółka chciała zorganizować muzykę na żywo, nie mówiła Ci kto to będzie, bo miała być o niespodzianka.
Około godziny 23 zgasło światło, a na scenę weszło 5 chłopców. Nie wierzyłaś własnym oczom. Gdyż przed Tobą stali właśnie chłopcy z One Direction. Był szał.
Zagrali kilka swoich utworów, a potem sami dołączyli do zabawy.
- Jak Ty ich tu ściągnęłaś ? - mówiłaś do swojej przyjaciółki.
- Oł, [t.i] no wiesz, znam się z nimi. - Olga zaśmiała się.
- Skąd ?!
- Poznałam ich w zeszłym roku w Londynie. Chodź zapoznacie się. - dziewczyna chwyciła Cię za rękę i zaprowadziła do chłopców.
Byłaś podenerwowana, ale i podekscytowana.
- Czeeść chłopcy, chcę wam przedstawić, moją przyjaciółkę, to jest [t.i].
Wszyscy uśmiechnęli się do Ciebie. Ku Tobie wyjął rękę Liam, w którego byłaś zapatrzona jak w obrazek.
- Miło mi Cię poznać, zapewne nas znasz więc nie będę przedstawiał reszty. - chłopak puścił Ci oczko.
Każdy po kolei podchodził do Ciebie i witał się. Jednak całą imprezę spędziłaś z Liamem.

* tydzien później *
Niestety wakacje się zakończyły. Jednak uważałaś je za udane, a najbardziej ostatni tydzień. Ostatnie 5 i pół dni spędzonych z Liamem to było coś pięknego. Poznaliście się bardzo dobrze i zbliżyliście się do siebie.
Ten dzień był dla Ciebie okropny. Nie dostałaś się do klasy z chłopcami i z resztą przyjaciół. Tylko paru było z Tobą w klasie. Obiecaliście sobie, że to nie zmieni między wami więzi. Jednak to były tylko marne słowa rzucone na wiatr. 
Już pierwszego dnia olewali was, nie rozmawiali z wami. Ciebie i Twoje przyjaciółki bolało to bardzo. Ale najmocniej chyba bolało to Ciebie, gdyż dowiedziałaś się, że Liam kręci z Twoją dawną koleżanką.
- [t.i] nie przejmuj się nim. - mówiła Ci Marysia.
- on nie jest tego wart, kochanie, nie smuć się. - pocieszała Cię Olga.
- Ja wiem, ale on jest ważny dla mnie. Przyzwyczaiłam się do niego.
Obie objęły Cię.
- My wiemy, ale musisz iść przez życie dalej.
Postanowiłaś posłuchać przyjaciółek.
Tego wieczoru wygarnęłaś mu. Wyznałaś swoje uczucia, on także to zrobił, ale nie wierzyłaś mu. Postanowiłaś, że już mu nie zaufasz. Nagle zadwonił Twój telefon.Była to Olga.
- cześć, muszę coś ci przeczytać.- zaczęła.
- No hej, spoko.
- Nawet nie wiesz jak ja ją kocham. To tak jakby miłość od pierwszego wejrzenia. Ona jest dla mnie sensem tego pieprzonego życia, jest jedyna, nie powtarzalna. - z oczu spłynęły Ci łzy.
- Kto Ci to pisał i o kim ?
- nie udawaj głupiej. Liam to pisał.
- Ta, ciekawe, o której tym razem. - nie dawałaś za wygraną, mówiłaś do przyjaciółki twardym, stanowczym głosem.
- To było o Tobie !
- Nie chce w to wierzyć. Chcę zapomnieć.
- [t.i] ja wiem co czujesz, ale proszę, daj mu szanse !
- Nie... Przepraszam,ale idę robić lekcje, pa do jutra.
- Paa...
Pobiegłaś na łóżko i rozpłakałaś się.
Następnego dnia obudził Cię pies, który wleciał Ci do łóżka.
- Oj Harold, co chcesz ? - zaczęłaś mówić do psa ze śmiechem. - Pewnie na dwór chcesz iść. No dobrze 15 minut i pójdziemy.
Wstałaś z łóżka. Ubrałaś się w niebieskie rurki, czarne conversy, szarą bokserkę i czarny sweter. Wyprostowałaś włosy, umalowałaś. W końcu podeszłaś do okna. Otworzyłaś je i zaczęłaś krzyczeć :
- " Witaj okrutny świecie. Teraz z miłej lalki zmieniam się na zimną [ CENZURA ], tak jak chciałeś " - zamknęłaś okno, założyłaś Haroldowi smycz i wyszłaś z nim na krótki spacer.
 Dzień w szkole był zupełnie inny. Zaczęłaś dogadywać się z ludzi ze swojej klasy. Przekonałaś się jaka fałszywa była Twoja 'przyjaciółka', która chodziła do przeciwnej klasy.
Tak bardzo bolało Cię to, że powierzyłaś jej tyle tajemnic, a ona wykorzystała to przeciw Tobie. Cierpiałaś... Cierpiałaś w ukryciu. Czułaś, że straciłaś dwie ważne osoby. Ale miałaś jeszcze inne przyjaciółki. Lepsze. Godne Twojego zaufania.
- Hej, hej, ktoś chce z Tobą pogadać dzisiaj. - rzuciła Marysia.
- Hej, kto ?
- No wiesz Liam, ale cii, bo to niespodzianka. - zaśmiała się Olga i pocałowała Cię w policzek.
- Haha, dobre. - zaśmiałaś się. - Nie będę z nim gadała.
- Będziesz, bo inaczej Cię zjem. - rzuciła Maria.
-No to jedz bejbee.
Wszystkie wybuchnęłyście śmiechem i poszłyście na lekcje.
Na długiej przerwie spacerowałyście wokół boiska. Nagle Olga rzuciła :
- No patrz bejbe ktoś tu idzie.

- O nie, nie, nie, chowajcie mnie !
- [t.i] możemy pogadać ? - chłopak złapał Cię za rękę i rzucił czule.
- Tak, tak, mozecie my was zostawimy. - mówiły Twoje kumpele.
- Ale z was dupy ! Nienawidzę was.
- My też Cię kochamy.
Dziewczyny odeszły śmiejąc się. Ruszyliście w miejsce gdzie nikt wam by nie przeszkadzał. 
- [t.i] proszę Cię zrozum tylko Ciebie do [ CENZURA ] chcę ! Tylko Ty się dla mnie liczysz ! Od tamtego czasu coś między nami zaiskrzyło. To była miłość od pierwszego wejrzenia !
- Liam... Ja też czuję to co Ty, ale to mnie przerosło, nie chcę takiego czegoś.
- Proszę daj mi drugą szansę. Zacznijmy od początku. - chłopak chwycił Cię za rękę. - Błagam.
- Dobrze Liam, zaczniemy od początku.
- Dziękuję. - Liam zbliżył się do Ciebie i musnął delikatnie Twój policzek.

środa, 29 sierpnia 2012

Dwadzieścia - trzy.

Masz mnóstwo problemów choć radzisz sobie z nimi, masz cudownego chłopaka choć bywają też między wami kłótnie, kochasz rodziców choć chwilami ich nienawidzisz, Twoje życie jest piękne choć chwilami chciałabyś je zakończyć .
Ostatnimi czasy praktycznie nic nie szło po Twej myśli. Problemy w szkole. Kłótnie z rodzicami i chłopakiem.
Przerastało Cię to za bardzo.
Właśnie siedziałaś w pokoju przed komputerem, sprawdzając co nowego na twitterze oraz fejsie. Wówczas wparowała mama.
- Czy Ty dziecko nie masz nic innego do roboty ? - wykrzyknęła. - Sprzątać pokój.
- Ale mamo, godzinę temu sprzątałam.
Spojrzała na Ciebie srogo. Po czym zwinęła ręcznik i uderzyła Cię nim. Nie był to pierwszy raz, ale nikomu nie mówiłaś o tym. Wypchnęłaś ją z pokoju. Drzwi zakluczyłaś na klucz. Dobijała się jak opętana.
Usiadłaś na łóżku. Zaczęłaś płakać. Łzy ciekły same. Oderwałaś się z łóżka, wyciągnęłaś z szafy walizkę, spakowałaś swoje rzeczy i uciekłas...

Sama nie wiedziałaś dokąd zmierzałaś, ale było wiadome, że chcesz być jak najdalej od swej rodzicielki.
 Kochałaś mamę, ale przeginała już. Czasami, gdy sobie wypiła była taka, dziwiłaś się, że ojciec nas już dawno nie zostawił.
Twoje nogi niosło do parku. Usiadłaś na jednej z ławek i pogrążyłaś się w myślach. Wówczas podszedł do Ciebie brązowowłosy chłopak. Stanął nad Tobą i zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz ? - zapytałaś go.
- Masz słodko ubrudzoną buźkę.
Szybko wyciągnęłas z torby lusterka. Rzeczywiście, byłaś ubrudzona sosem od spaghetti.
Chłopak podarował Ci chusteczkę.
- Dzięki wielkie. - wytarłaś buzię. - Jestem [ t.i ].
- Miło mi Cię poznać [ t.i ], a ja jestem Louis. - podał  rękę. - Co tak sama tu robisz ? Wróciłaś z wczasów ?
- Oh, uwierz chciałabym, ale niestety nie. Uciekłam z domu.
Lou objął Cię.
- Co się stało ?
- Wiesz nie chcę Ci się narzucać.
- Ależ nie będziesz się narzucała, chodź pojedziemy do mojego domu, pogadamy na spokojnie przy jakimś ciepłym piciu.
Przytaknęłaś głową na znak, że zgadzasz się.
Już po upływie 12 minut byliście na miejscu.
- Wejdź, proszę.
- A ktoś jest ? - zapytałaś nieśmiało, sama nie wiedziałaś czemu rzuciłaś tym tekstem.
Lou zaśmiał się.
- Nie, chłopcy pojechali na zakupy, do Londynu.
- Ja... Jacy chłopcy ?
- No Harry, Liam, Niall i Zayn. Nie kojarz ?
Oczy wyszły Ci na wierzch. Nie wierzyłaś. To był Lou, Lu z 1D, Lou, w którym kochałaś się za to jakim jest cudownym chłopakiem.
- Oł, dopiero teraz zajarzyłam.
Chłopak zaśmiał się. Postawił Twoją walizkę na bok i zaprowadził do kuchni.
Wstawił wodę na ciepłą herbatę, usiedliście przy stole i rozmawialiście. Mieliście wiele tematów do rozmów. Czułaś się jakbyś znała go caluteńkie życie. Przy nim zapomniałaś o problemach.
Nagle zadzwonił Twój telefon. Wyciągnęłaś go z kieszeni, patrzysz na wyświetlacz " Oli dzwoni "
- Lou, muszę odebrać. - wyszłaś z kuchni na korytarz. - Tak kochanie ? - zapytałaś.
- Koniec z nami. - rzucił Oli swobodnie.
- Ale Oli, dlaczego ? ! - do oczu napłynęły Ci łzy.
- Znudziłaś mi się, nie było ani zabaw w łóżku, ani nic dużego. - rozłączył się.
Poczułaś się jakbyś była najgorsza. Czy to, że chciałaś mu się oddać dopiero po 18 było złe ? Uważałaś to za stosowne, zresztą on sam powiedział, że poczeka.
Upadłaś na podłogę i znowu zaczęłaś płakać. Z kuchni wybiegł Lou. Objął Cię i powiedział :
- Hej, co się stało ?
- Zerwał... Zerwał, bo nie chciałam mu się oddać.
- Co Ty gadasz ? Na prawdę ?! Nie no, cii, [ t.i ] on nie jest Ciebie wart, na prawdę, nie przejmuj się nim. - chłopak pocałował Cię w czułko.
Nagle do domu weszli chłopcy.
- buuuu, jesteśmy. - krzyknął Liam.
- Mamy wiele ubrań. - powiedział śmiejąc się Harry.
-Nie zapominaj o jedzeniu, jedzenia też jest dużo. - rzucił Niall, wszyscy zaczęliście się śmiać.
- To ja dla odmiany powiem, że gość tu jest chłopcy. - zwrócił im uwagę Zayn.
- [ t.i ] poznaj, od lewej Ha...
- Lou, wiem jak mają na imię. - uśmiechnęłaś się.
- Widzę, że ktoś tu płacze. - oznajmił Hazza.
- Rzucił ją chłopak.
Niall zrobił wielkie oczy, podszedł do Ciebie i zaczął gilgać. Tak, miał w sobie to coś. Samym już wyrazem twarzy poprawiał Ci humor.
Poszliśmy do kuchni zrobić wspólnie obiad.
Mieszkałaś u chłopców już 3 dni. Pewnego ranka dostałaś telefon.
- Dzień dobry, czy rozmawiam z panią [ t.i ] ?
- Tak, kto mówi ?
- Z tej strony doktor Jenson, czy Monica i Taylor to pani rodzice /
- Tak co z nimi ?
- Bardzo mi przykro, nie żyją, godzinę temu przewieziono ich do szpitala w ciężkim stanie. Mieli wypadek samochodowy, zaledwie 20 minut temu zmarli.
Rzuciłaś telefon na podłogę. Pobiegłaś do pokoju Lou.
- Lou obudź się ! Prosze zawieź mnie do szpitala. - krzyczałaś.
- Co się stało?
- Moi rodzicie nie żyją. - zalałaś się łzami.
Oboje szybko się ubraliście i po 15 minutach byliście na miejscu. Strasznie płakałaś. Pożegnałaś się z nimi na zawsze. Bardzo bolała Cię strata rodziców.
Po 4 dniach odbył się ich pogrzeb. Byli przy tobie chłopcy. Zamieszkałaś z nimi,a  swój rodzinny dom sprzedałaś.


~ Dwa lata później ~
Od roku jesteś w szczęśliwym związku z Lou. Niestety wszystko niszczy pewne zdjęcie w gazecie.
Zdjęcie Lou i Elenator. Zabolało Cię to bardzo. Chciałaś skończyć ze sobą. Poszłas do łazienki. Chciałaś już podcinać sobie żyły, ale do środka wszedł Harry.
- Co Ty wyprawiasz ?
- On mnie zdradził !
- [t.i] co Ty gadasz ? Lou ? Lou Cię by nigdy nie zdradził. Jeśli chodzi o to zdjęcie to nie przejmuj się. Wiesz jacy są paparazzi.
Te słowa dały Ci do myślenia, objęłaś Hazze i podziękowałaś mu.
Około godziny 21 do domu wrócił Lou.
- Cześć kochanie. - przywitał Cię pocałunkiem.
- Cześć skarbie, chodź musimy pogadać.
Ruszyliście do salonu.
- Lou, czy Ty i El.. Czy was... Czy was coś łączy ?
Chłopak się zaśmiał. Wziął Cię na kolana, pocałował w czółko i powiedział :
- Nie kochanie, to tylko paparazzi uchwycili nową sensację. Kocham tylko Ciebie i udowodnię ci to. - Chłopak wstał, a z kieszeni wyciągnął małe czerwone pudełeczko.
- [t.i] kocham Cię najbardziej na świecie, chciałbym, żebym została na zawsze cząstką mnie, zgodzisz się zostać moją żoną.
Łzy płynęły jak opętane. Podbiegłaś do niego, pocałowałaś w usta i rzekłaś czule :
- Tak kochanie, zostanę Twą żoną.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Dwadzieścia - dwa.

Ciągle słyszymy od rodziców, że my mamy beztroskie życie, że jedynym obowiązkiem jest nauka. Nienawidzę tych stwierdzeń. Czy oni nie widzą, że każdy ma problemy, każdy ma problemy odpowiednie do swojego wieku ? Dla małego dziecka problemem jest to, że śnieg znikł, a dla nas? No właśnie dla nas. Tu zaczynają się schody. Pierwsze miłości, nauka, lekcje, zakazy, nakazy, zranienie, myśli samobójcze, przecież mamy masę spraw, masę decyzji do podjęcia, ale nie. Przecież my prowadzimy beztroskie życie, które jak widać nie jest wcale takie kolorowe.
Ostatnio wszystko się na prawdę zawaliło w moim życiu. Moja przyjaciółka popełniła samobójstwo. Dzień po świętach zmarła babcia. A ostatnimi dniami zerwał ze mną mój chłopak. Nie rozumiem czemu życie jest takie niesprawiedliwe. Tak bardzo chciałabym być na ich miejscu. Przecież bez nich moje życie nie jest już kolorowe. Brakuje w nich barw, które właśnie te trzy osoby dodawały. Tak wiem... Życie takie jest, każdy musi umrzeć w swoim czasie. Babcia - wspaniała kobieta, niestety ciężko chorująca. Widocznie to ona wykończyła ją na amen. Maja - moja najlepsza przyjaciółka. Zawszę uśmiechnięta, szczęśliwa. Ten dupek nie zasługiwał na nią !
A o tamtym to się nawet wypowiadać nie będę. Ciśnienie mi skacze normalnie.
Nadeszła kolejna sobota. Nie miałam ochoty z nikim się spotykać. Choć telefony się urywały, odmawiałam każdemu. Nie chciałam nikogo widzieć. Wiedziałam, że nikt mnie nie da rady pocieszyć. Rodzice wyjechali na tydzień, więc dom miałam dla siebie. Zeszłam do piwnicy i wzięłam z niej czerwone wino. Poszłam do salonu i zaczęłam sobie nalewać. Nagle usłyszałam dzwonek. Poszłam otworzyć. W progu stała zapłakana Olivia.
- Kochanie co się stało ? - Zapytałam przejęta drugą najlepszą przyjaciółkę.
- Zerwał ze mną ! Rozumiesz zerwał.
- Wejdź. Zostaniesz u mnie na noc. Akurat trafiłaś na doskonały moment, właśnie topię sobie smutki.
Obie się zaśmiałyśmy i ruszyłyśmy do salonu. Około godziny 21 wpadłyśmy na pomysł pójścia do klubu. Wystroiłyście się i o 22:30 byłyście na miejscu.
Klub był pełny, Twoja kumpela poszła na parkiet, natomiast Ty usiadłaś na kanapę w roku. Podszedł do Ciebie czarnooki chłopak.
- Cześć, jestem Zayn, mogę się dosiąść ?
Popatrzyłaś na niego.
- [ t.i ], jasne siadaj.
Bawiliście się doskonale w swoim towarzystwie. Niestety chłopak musiał się szybko zmyć z klubu, zostawił Ci swój numer telefonu.
Obudziłaś się około godziny 15. Koło Ciebie leżała Olivia. Obudziłaś ją swoim śmiechem.
- Co Ci jest ? - zapytała. Ty nadal się śmiałaś.
- Oh, Olivko kocham Cię. - pocałowałaś ją w usta.
Obie się śmiałyście. Wówczas przypomniałaś sobie o Zaynie - chłopaku z klubu. Oderwałaś się szybko od łóżka i pobiegłaś po komórkę. Wystukałaś numer i zadzwoniłaś.
- Hej, pamiętasz mnie ?
- No cześć. Jasne, czekałem aż zadzwonisz, masz ochotę się spotkać ?
- Pewnie.
- Za godzinę w parku.
Spotkaliście się. Znowu było wam razem bardzo cudownie.

~ rok później ~
 Jakieś pół roku temu Zayn wyznał mi miłość. Cieszyłam się, gdyż też go kochałam. Oczywiście oznajmiłam mu to.
Nadeszła wiosna, a chłopak wyjechał w trasę koncertową. Bolało mnie to bardzo.
Miesiąc później dowiedziałam się, że  jest on w związku z Perrie. Wtedy właśnie zawalił się mój cały świat. Po raz kolejny czułam się oszukana, jak jakaś tania dzi*ka.
Sięgnęłam po telefon, zaczęłam przez łzy piać mu wiadomość.
" Jesteś chamem ! Nienawidzę Ciebie za to ! Ale nie martw się, już mnie nigdy więcej nie zobaczysz. Życzę wam razem szczęścia. Kocham Cię.... "
Poszłam do łazienki. Wzięłam tabletki nasenne i popiłam je alkoholem. Upadłam na podłogę. Umarłam...
W ten zadzwonił telefon. To był Zayn, nagrał tylko wiadomość " Dlaczego nie odbierasz ? Proszę nie rób sobie nic ! Perrie to moja kuzynka, rozumiesz ? "

niedziela, 26 sierpnia 2012

Dwadzieścia - jeden.

 Imagin ze sceną +18.

Jesteś w szczęśliwym związku z Liamem. Pewnego dnia rodzice oznajmiają Ci, że się wyprowadzacie. Ta wiadomość bardzo mocno Cię poruszyła. Nie chciałaś mówić o tym swojemu ukochanemu. Każdego dnia zachowywałaś się normalnie. Całowałaś go, śmiałaś się, czułaś, że żyjesz.
W przed-przedostatnim dniu przed wyjazdem zmiękłaś. Poprosiłaś brązowookiego o spotkanie.
- Liam, muszę Cię zamartwić. - zaczęłaś.
- [ t.i ] chcesz ze mną zerwać ? - chłopak wystraszył się.
- Nie skarbie nie chcę. - połknęłaś głośno ślinę. - Liam, ja... Wyprowadzam się do Dallas.
Chłopakowi zakręciła się łza w oku.
- Ale kochanie jak to wyjeżdżasz ? Przecież wierz, że potrzebuję Cię tutaj !
- Liam, ja wiem, ale to wymysł moich rodziców. Przepraszam. - wtuliłaś się mocno w chłopaka.
Tego wieczoru późno wracałaś od koleżanki. Żegnałaś się z całą klasą i wszystkimi ważnymi, więc trochę Ci zeszło.
Postanowiłaś teraz spędzić czas ze swoim ukochanym. zawiadomiłaś o swoich planach mamę. Zgodziła się na to.
Po 12 minutach byłaś u swojego ukochanego. Otworzył Ci drzwi, rzuciłaś się na jego szyję. Drzwi kopnęłaś nogą. Chłopak zaciągnął Cię do swojego pokoju.
Liam zaczął ściągać z Ciebie kurtkę. Po chwili zaczął zrywać z Ciebie koszulkę, pod którą znajdował się różowy stanik, co podniecało go bardziej. Chciał jak najszybciej dotknąć Twych cudnych piersi. Gdy już to zrobił, obrócił Cię tyłem do niego i zaczął się szamotać z odpięciem biustonosza.
- Daj, może ja to zrobię. - oznajmiłaś czule. Rozerwałaś z siebie jednym płynnym ruchem biustonosz.
Pragnęłaś go coraz bardziej. Chciałaś tego.
- Tak jest o wiele lepiej, myszko. - powiedział.
Liam uchwycił Twoje piersi w dłonie i przyparł Cię do zimnej ściany. Nie odczuwałaś tego zimna, ponieważ gorące uczucie w środku Cię rozpierało. Przygryzł delikatnie Twoje sutki i zaczął je pieścić językiem. Po chwili stały już nabrzmiałe, jak na komendę. Liam się uśmiechnął i zaczął całować Cię po nich, jadąc w dół. Był już pod pępkiem. Rozpiął Ci zamek od spodni, zsunął je z Ciebie, w tej chwili stałąś przed nim jedynie w kolorowych bokserkach. Wówczas Ty zrobiłaś to samo z jego rzeczami. Ściągnęłaś mu koszulę i spodnie, a następnie jego bokserki, które przylegały do niego tak, że widać dokładnie było kształt jego członka. Uśmiechnęłaś się do siebie i zsunęłaś z niego bokserki aż na sam dół, a następnie uchwyciłaś go w dłonie i zaczęłaś robić na nim posuwiste ruchy, w górę i w dół. Po chwili stał już na baczność, tak jak chciałaś, więc wzięłaś go do buzi i zaczęłaś pieścić językiem jego czubek. Następnie wstałaś, by Lam ściągnął z Ciebie majtki, gdy to już zrobił objął Cię w pasie i przylgnął do Ciebie. Wchodził w Ciebie na początku bardzo powoli, ale za chwilę, jego ruchy były coraz szybsze. Dyszałaś mu do ucha, co sprawiało mu jeszcze większą frajdę. Wchodził w Ciebie głębiej i głębiej. Obydwoje jęczeliście z tej przyjemności. Przymrużyłaś oczy i położyłaś ręce na jego plecach, wbijając mu pazurki za każdym razem, gdy ponownie w Ciebie wchodził. Brązowooki złapał się za udo oraz nogę i postawił ją na jakimś stole, który stał akurat obok was. Po chwili usadził Cię na nim, rozchylił Ci nogi i kucnął. Zaczął bawić się językiem, Twoją łechtaczką, co sprawiało Ci wiele przyjemności. Wiedziałaś, że nikt w tych rzeczach, mu nigdy nie dorówna, on jako jedyny umiał doprowadzić Cię do takiego stanu. Wsadził tam swój język i zaczął nim krążyć w tą i z powrotem. Gdy skończył, włożył tam dwa palce i zaczął nimi poruszać, a po chwili dołożył jeszcze jeden. Zaczął jeździć językiem po Twoim brzuchem, który zaciskałaś, ponieważ Cię to gilgało. Odchyliłaś głowę do tyłu, a ręce wplotłaś w jego włosy, którymi zaczęłaś się bawić. Gdy skończył, znów zaczął w Ciebie wchodzić, tym razem cały czas szybko. Po 3 minutach, oboje wiedzieliście, że zaraz dojdziecie, do oczekiwanego stanu, więc Liam jeszcze bardziej przyśpieszył. Gdy był już u celu, wyjął szybko z Ciebie swojego członka. Jego sperma wyprysła Ci na brzuch i nogi. Wstałaś ze stołu i zaczęłaś go całować po szyi, przygryzając go delikatnie w ucho. Wyjęłaś z torebki chusteczki i zaczęłaś wycierać z siebie jego spermę, a Liam Ci w tym pomógł. Gdy byłaś już czysta, zaczęliście się ubierać, ponieważ dochodziła już północ. Założyłaś torbę na ramie i ruszyliście w stronę Twojego domu. Po paru minutach staliście już przed Twoimi drzwiami. Liam Cię przytulił i szepnął na ucho:
- Ta noc, to będzie jedna z najbardziej niezapomnianych nocy w moim życiu .- powiedział, po czym Cię pocałował, a Ty przygryzłaś wargę i weszłaś do środka. 
Czułaś się cudownie. Twoja twarz świeciła promieniami. Położyłaś się spać. Szybko zasnęłaś.
Następnego dnia obudziła Cię Twoja mama, gdyż przyszedł do Ciebie Twój ukochany. 
- Cześć najsłodsza. - pocałował Cię najczulej jak potrafił.
- Witaj słonko. - odwzajemniłaś jego pocałunek. - Wczoraj było cudownie. 
- Zgadzam się z Tobą. - chłopak ukazał swój rządek białych zębów. 
Nagle zza pleców wyjął małe pudełeczko.
- Kochanie, chcę, żebym zawsze był w Twoich myślach. - otworzył pudełeczko i wyjął z niego naszyjnik. Podszedł do Ciebie od tyłu. Nagle weszła do pokoju Twoja mama, żebyś wgrała jej zdjęcia na laptopa. Kiedy ujrzała czyny Liama, była wzruszona, włączyła aparat i zrobiła wam zdjęcie, gdy Twój ukochany zakłada Ci naszyjnik. 
Mama położyła aparat i wyszła. Teraz Ty chwyciłaś naszyjnik ukochanego i założyłaś mu jego połówkę. Oboje się do siebie obróciliście i złożyliście na swych wargach pocałunek.
- Na zawsze razem, wszędzie. - szepnął Ci do ucha.
- Na zawszę, kochany. 
Liam zmył się szybko, zjedliście razem śniadanie i poszedł. Ty zaczęłaś się pakować. Natrafiłaś na wasze wspólne zdjęcie. Usiadłaś i zaczęłaś płakać. Wiedziałaś, że prędzej czy później będzie to koniec.
Następnego dnia wyjeżdżałaś. Było Ci przykro, gdyż Twój ukochany nie przyszedł od wczoraj, by się pożegnać. Po 5 godzinnej jeździe byliście już w Dallas.
Zauważyłaś, że nie byliście jedyną rodziną, która właśnie się wprowadziła. Postanowiłaś iść ich przywitać.
Zdziwiłaś się. Doznałaś szoku. Drzwi otworzył Ci Liam.
- No witaj ślicznotko.
- Liam ? ! Ale jak ty tu ?! 
- Przecież mówiłem Ci, że będziemy razem na zawszę, nie ważne gdzie, ważne, że razem.
Uśmiechnęłaś się. Czułaś się tak jakbyś właśnie zdobyła cały świat. Rzuciłaś się na swojego ukochanego i złożyłaś czuły pocałunek na jego ustach.

sobota, 25 sierpnia 2012

Dwadzieścia.

Kolejny wieczór z serii :samotność, kakao, parapet, jakiś romantyczny film, wspomnienia i w głowie ON. Minęło sporo czasu odkąd wyjechał w trasę koncertową.
Jeszcze w ostatni dzień wyjazdu wyznał mi miłość, pocałował, a potem wsiadł do autobusu i odjechał.
Wtedy nie wiedziałam na czym stoję.
- ' Czy to oznaczało, że jesteśmy razem ? ' - jedyna myśl, gdy budziłam się rano.
Chciałam wiedzieć co to wszystko znaczyło. Próbowałam do niego dzwonić, ale nie odbierał. Minął kolejny miesiąc, a on nie dawał znaku życia. Tylko media ciągle o nim huczały. W necie pełno newsów z Harrym, ale mnie to nie ruszało. Popadłam w depresję.
Wrzesień... Nareszcie wrócili z trasy koncertowej. Harry od razu chciał się spotkać. Zgodziłam się...
Gdy tylko dotarłam na miejsce, pocałował mnie. Znowu poczułam ten zamęt. Nie wiedziałam co robić, przecież był on moim najlepszym przyjacielem. Ciągle biłam się z myślami. Postanowiłam dowiedzieć się prawdy.
- Harry... Co mają oznaczać te Twoje ' namiętne pocałunki ? '
- [ t.i ] kocham Cię, to wyrażają.
Na sercu zrobiło mi się ciepło. Chyba czułam to samo. Wyznałam mu to. Ale nadal nie było słowa nic o tym, że jesteśmy razem.
Nadszedł pierwszy dzień szkoły. Oczywiście w ławkach siedzieliśmy razem. Na jednej z lekcji nauczycielka przedstawiła nam nową uczennicę. Pociągała ona każdego, chyba nawet i 'mojego' Hazzę.
Nadszedł czas na wybieranie przewodniczącej i przewodniczącego klasy. Zawsze to byłam ja i Harry.
Podliczanie głosów. Przewodniczący - Harry. Nadzieja nadal trwała. Nagle nauczycielka ogłasza wyniki. Tak jak przepuszczałam. Zastępcą została nowa laska. Zadzwonił dzwonek. Każdy z naszej klasy był zainteresowany Julią, Harry też. Wkurzało mnie to, nie miał dla mnie wgl czasu. Nikt nie miał. Moje przyjaciółki zostawiły mnie dla tamtej. Poszłam w głąb  krzaków gdzie zawsze siedzieli Jackob, Olivia i Maik. Palili akurat haszysz.
- Chcesz trochę ? - zapytała Olivia.
- Nie dzięki. - usiadłam obok nich.
Jak widać tylko ich nie obchodziła tamta lalunia. Każdą przerwę zaczęłam spędzać z nimi. Nie przepuszczałam, że moi tak zwani przyjaciele opuszczą mnie dla jakiejś panny. Bolało...
Pewnego dnia Olivia zaprosiła mnie na imprezę. Wiedziałam, że rodzice się nie zgodzą, więc uknułam plan, że nocuje tego dnia u kuzynki. Ona oczywiście mnie kryła. Zaniosłam do niej ciuchy. Przebrałam się i około godziny 21 podjechał po mnie Maik.
Nikogo tam nie znałam. Ale co mi tam. Przynajmniej była przy mnie Olivia.
Postanowiłam pójść napić się czegoś. Wzięłam sok ale ktoś złapał mnie za rękę.
- Cześć, jestem Michael. - podał mi rękę. - No wiesz co ? Chyba tego pić nie będziesz ?
- [ t.i ] , wiesz nic innego tu nie ma.
Chłopak wyciągnął rękę ku mnie. Na niej leżały jakieś białe tabletki.
- Weź, od nich będziesz się czuła o wiele żywsza. Popij tym. - wręczył mi piwo.
Wzięłam od niego obie rzeczy. Zażyłam pastylki i popiłam piwem. Odleciałam, rzeczywiście czułam się żywiej, ale jakoś tak inaczej.

Obudziłam się około 6 rano. Nie było połowy ludzi. Szturchnęłam Olivię.
- Gdzie wszyscy ?
- Zmyli się gdzieś w połowie imprezy. Chodź my też lecimy.
Wstałyśmy i ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Przed nami była godzina drogi do domu. Dobiegł jeszcze do nas Michael. Cała droga była zajebista.

Kolejny dzień w szkole. Po wczorajszej imprezie miałam straszny ból głowy, przypuszczałam, że nic gorszego się nie stanie, a jednak. Chciałam przywitać się z Harrym, ale ujrzałam go całującego się z Julią. Po raz kolejny dosięgałam dna.
Wszystkie lekcje miałam na niego wyrąbane. Choć próbował ze mną gadać miałam to w dupie.
Po szkole spotkałam się z Olivią. Wtedy po raz pierwszy zapaliłam haszysz.
Moje myśli biegły wokół tej małej tabletki, którą dał mi Michael. Olivia wyjaśniła mi, że to są tabletki na zapomnienie o tym szarym świecie. Podała mi jedną. Zażyłam ją. Zapomniałam o tym jak zranił mnie Hazza.

Pewnego dnia umówiłam się z Michaelem u niego w domu. Byłam punk 16 pod jego domem. Był sam. Zapaliliśmy haszysz. A potem wzięliśmy kolorowe pastylki.
Obudziłam się po 20. Leżałam naga, on tak samo. Widać musieliśmy to zrobić. On też się obudził.
- Było cudownie. - rzucił.
- Tak... Było.... Michael muszę już isć, wybacz.
- Oł, no dobrze. - pocałował mnie namiętnie w usta.
Gdy wychodziłam usłyszałam dźwięk telefonu.
- Tak słucham ?
- Czy rozmawiam z panią [ t.i ] ?
- Tak, z kim mam przyjemność ?
- Dzwonię ze szpitala. Pani Olivia kazała, panią poinformować, że jest w szpitalu.
- Matko, co się stało ?
- Ma pani szybko przyjechać.
Rozłączyłam się. Zadzwoniłam szybko do mamy. Powiedziałam jej o tym co się stało. Od razu pozwoliła mi pojechać do niej.

~ w szpitalu ~
- Olivia, co się stało ?
- [ t.i ] przedawkowałam.
- Jak to możliwe ?
- Sama nie wiem... Jutro wychodzę.
- Oh, dobrze, że nie stało się nic złego.

Ostatnimi czasy moje życie się zmieniło. Zaczęłam ćpać, ubierać się na czarno, stałam się bardziej wulgarna. Do szkoły też nie chodziłam. Wiedziałam, że to przez Harrego.
Nadszedł dzień dyskoteki szkolnej. Po raz kolejny zobaczyłam jak Harry jest z Julią. Nie wytrzymałam poszłam w kont i wstrzyknęłam sobie największą ilość kokainy. Upadłam na podłogę.
Obudziłam się po 5 dniach w szpitalu. Siedział koło mnie zapłakany Harry z Olivią.
- [ t.i ] słyszysz mnie ? - mówił przejęty Harry
- tak.
- Bogu dzięki, kochanie martwiłam się. - mówiła zapłakana Olivia.
- Co się stało ? - zapytałam. Mój mózg był pusty.
- Przedawkowałaś. Zostawię was samych.
Olivia wyszła z pokoju. Harry był cały we łzach.
- Dlaczego zaczęłaś brać ?
- Harry, to przez to... Czułam się jak szmata...
- Czemu ? Wytłumacz mi.
- Pierw całowałeś mnie, wyznałeś, że mnie kochasz, a potem byłeś z Julią... Bolało.
- [ t.i ], ten pocałunek... To ona to zrobiła. Psychofanka.
Harry położył się bliżej mnie. Ogarnął z czoła moją grzywkę.
- To Ciebie kocham.. Ona się nie liczy. Ty jesteś moim życiem. Moim narkotykiem od którego nie mogę się odpędzić.

Hazza złożył na mych ustach namiętny pocałunek. Oboje zaczęliśmy płakać przez moją głupotę, ale wtedy wiedziałam już, że jest mój, tylko mój.


____________
Imagin powstał na podstawie książki " Odlot na samo dno. " Uwielbiam ją. <3.

piątek, 24 sierpnia 2012

Dziewiętnaście.

Moje życie dosięgło szczytu kresu. Ojciec zdradził mamę, a ta przez to popełniła samobójstwo. Znalazł inną, młodszą, z dwie córeczkami.... Teraz niestety co dzień muszę je znosić. Jedynym odciągnięciem od rzeczywistości jest muzyka, pisanie i mój ulubiony zespół 1D, w którym jednym z wokalistów był Liam Payne, którego znałam osobiście od niepamiętnych czasów. Ojciec ich w prost nie znosi. A dlaczego ? Dlatego, że jest 'ukochana' ich nienawidzi. Każde gadżety z nimi muszą być głęboko chowane, gdyż drażnią go bardzo.
Od dawna nie miałam kontaktu z babcią - mamą mojej mamy. Wszystko przez to, że ojciec zakazał mi jakikolwiek kontaktów z rodziną od strony mamy.
Tego dnia wybuchnęła kolejna awantura. Miałam dosyć, spakowałam swoje rzeczy. Zabrałam oszczędności moje i moich 'siostrzyczek.' Miało to być w jakiś sposób zemstą.
Poszłam na lotnisko. Wykupiłam bilety na lot do Londynu. Chciałam odwiedzić nasz stary dom, grób mamy oraz rodzinę. Wiedziałam, że przyjmą mnie z otwartymi rękoma. Pomimo tego co się stało byłam ich ulubienicą.
Kilka razy dzwonił do mnie ojciec, lecz nie odbierałam.
Nareszcie - Londyn. Wyszłam z samolotu. Złapałam taksówkę i pojechałam pod dom babci. Serce biło mi jak oszalałe. Wyszłam z taksówki i pokierowałam się przed drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem. serce biło coraz mocniej. Otworzyła mi... Rzuciłam się w jej ramiona i zaczęłam wypłakiwać się w jej fartuszek. Babcia nic nie mówiła, przytuliła mnie bardzo mocno i weszłyśmy do środka.
- Dziecko moje kochane. - babcia płakała razem ze mną. - Tak bardzo bałam się, że już nigdy Cię nie zobaczę.
- Babciu, przepraszam... Przepraszam, że się nie odzywałam.
- Kochanie nie przepraszaj, nie masz za co. Chodź zjesz rosołek. - babcia chyba wiedziała, że do nie przyjadę. Rosół w wydaniu babci - mniam, moja ulubiona potrawa.
Długo rozmawiałyśmy. Po posiłku babcia zabrała mnie na grób mamy. Obie płakałyśmy. Wylałyśmy z siebie chyba wszystkie łzy. Brakowało mi jej. Jej przytulenia, głosu, zapachu, po prostu wszystkiego. Po jakiejś godzinie wróciłyśmy do domu. Chciałam zostać u babci - powiedziałam jej to, a ona z radością się zgodziła.
Około godziny 20 rozległ się dzwonek do drzwi. Zeszłam by otworzyć. W progu stał mój kuzyn z... Przyjrzałam się dokładniej. Doznałam olśnienia, to był Liam ! Wokalista 1D i mój ukochany z dzieciństwa !
- [ t.i ] to ty ?! - patrzył na mnie niedowierzanie. -  Yyy, zwidy chyba mam. - wówczas odezwał się brązowooki.
- Oli ty nie masz zwid. - chłopak dotknął mojej twarzy. - To jest na serio [ t.i ]
- Zmieniłaś się młoda. - wybuchnęłam śmiechem.
- No wiesz, Ty też się zmieniłeś kuzynku. - dźgnęłam go placem w brzuch. Wszyscy trzej się zaśmialiśmy.
Poszliśmy do salonu. Babcia ukroiła nam po szarlotce i zrobiła herbaty. Siedzieliśmy i wspominaliśmy stare dobre czasy.
Nie mogłam odciągnąć wzroku od Liama. Chyba moje uczucia nie wygasły, a od naszego ostatniego spotkania minęło z 10 lub 8 lat. Postanowiłam się przejść. Oli poszedł pomóc babci w przenoszeniu rzeczy, a Liam zaproponował, że dotrzyma mi towarzystwa, cieszyłam sie z tego powodu.
Nasze nogi poniosło na stary plac zabaw. Było tam wiele wspomnień. Tu się poznaliśmy, tu oboje spędziliśmy swoje dzieciństwo.
Podeszłam do jednej z huśtawek. Zamknęłam oczy i wspominałam jak to pocałowaliśmy się z Liamem po raz pierwszy. Mieliśmy jakoś 6 lat. Byłam wtedy bardzo szczęśliwa. Ale niestety następnego dnia dowiedziałam się o zdradzie ojca i samobójstwie mamy. Znowu zaczęłam płakać. Chłopak to zauważył. Podszedł do mnie i przytulił.
- Wiem, że Cię to boli.
- Liam, nie chciałam, żeby to wyszło. Gdybym wtedy była z mamą.... Może nie zrobiłaby  tego. To tylko moja wina. - Brązowooki odciągnął mnie od siebie.
- To nie Twoja wina ! Zrozum to. Twoja mama po prostu nie mogła tak dłuzej.
Być może miał rację, teraz potrzebowałam moich bliskich. Kiedy znowu wróciło wszystko chciałam być przy tych, którzy serio mnie kochali. Spojrzałam mu prosto w oczy. Uśmiechnęłam się. Nagle on rzucił :
- Pamiętasz jak wtedy tu się pocałowaliśmy ?
- Hah, pamiętam. Pamiętam też, że wtedy cały dzień chodziłam mega szczęśliwa i pod jarana.
Liam pokazał rządek swoich białych zębów.
- No to znowu taka będziesz. - po tych 5 słowach pocałował mnie.

Pocałunek trwał około 2 minut. Wtedy właśnie wiedziałam, że nadal to on jest tym jedynym. To właśnie chyba dlatego od niepamiętnych lat nie miałam chłopaka. Zawsze czułam, że w moim sercu nadal ktoś gości - teraz wiem, że był to Liam.
Wróciliśmy do domu. Akurat była w nim ciocia Monica - siostra mamy, wraz ze swoim mężem.
Obie od razu zauważyły, że w moich oczach są iskierki miłości. Uśmiechnęły się obie. Liam ucałował mnie w policzek i poszedł do Oliego. Ja natomiast podbiegłam do cioci i wtuliłam się w nią. Jej też mi brakowało, kochałam ją nawet bardziej od ojca.
***
Minęły już dwa lata odkąd jestem z Liamem. Ten dzień był dla nas obojga bardzo wspaniałym. Dzisiaj mieliśmy związać się węzłem małżeńskim.
Godzina 17, oboje weszliśmy do limuzyny i pojechaliśmy do kościoła.
Punkt 18. Organista zaczyna grać. Idę przez cały kościół. Uważnie obserwuję wszystkich ludzi.
W końcu dochodzę do ołtarza. Ksiądz kieruje do Liama słowa, które ma powtarzać.
- Ja Liam Payne, biorę sobie oto Ciebie [ twoje imię i nazwisko ] za żonę. I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Oraz, że nie opuszczę Cię aż do śmierci. 
- Ja Liam Payne, biorę sobie oto Ciebie [ twoje imię i nazwisko ] za żonę. I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Oraz, że nie opuszczę Cię aż do śmierci.  - Liam posłał mi uśmiech.
Teraz ksiądz dyktował mi moją kwestię.
- Ja [ twoje imię i nazwisko ] biorę sobie oto Ciebie Liamie Payne za męża. I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Oraz, że nie opuszczę Cię aż do śmierci.
- Ja [ twoje imię i nazwisko ] biorę sobie oto Ciebie Liamie Payne za męża. I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Oraz, że nie opuszczę Cię aż do śmierci.
- Ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować.
Liam zbliżył się do mnie i złożył na mych ustach namiętny pocałunek. Wszyscy w około płakali i klaskali.
Wyszliśmy przed kościół, przed którym sypano nam płatki róż. Po raz kolejny pocałowaliśmy się.
Teraz wiedziałam, że jest moim - na zawszę.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Osiemnaście.

 Z dedykacją dla Karoliny i Olki. ;3

Usiadłam na łóżku ze łzami w oczach. Robiąc kolejną kreskę na ciele przypominałam sobie jego oczy wpatrzone w nią, uśmiechnięte usta, dłonie którymi głodził jej twarz i jego zapach , który stał się teraz jej narkotykiem... Tak bardzo go kochałam... Tak bardzo chciałam spędzić z nim resztę życia, ale wszystko się popsuło. Do mojego pokoju nagle weszła mama. Gdy zobaczyła co robię, podbiegła szybko i wyciągnęła mi żyletkę z ręki. 
- Dziecko kochanie, co Ty wyrabiasz ?! - w jej oczach tak jak moich pokazały się łzy. - Czy Ty, kochanie powiedz mi, że nie próbujesz się zabić.
Spojrzałam na nią z jeszcze większą ilością łez. Wtuliłam się w nią najmocniej jak tylko potrafiłam.
- Mamo. - powiedziałam. - On mnie zostawił, zostawił dla niej, rozumiesz ?
Rodzicielka zaczęła głaskać mnie po twarzy.
- Kochanie, on nie jest wart Twojego okaleczania się. - mama dusiła się łzami. - A co jeśli byś się zabiła ? Nie chcę stracić jedynego sensu mojego życia. - No fakt, mama prócz mnie nie miała nikogo. Rok temu tato nas zostawił dla innej. Młodszej od niego z jakimś bachorem. 
Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Mama poszła otworzyć. W progu stał Niall. Z niechęcią mama wpuściła go.
Chłopak powędrował do mojego pokoju. 
- Cześć. Jak się masz po dzisiejszym ?
- Niall... - rzuciłam się na niego jeszcze z większym płaczem. - Proszę Cię nie mów nic, tylko mnie przytul. - blondyn posłuchał mojej prośby. 
Długo siedzieliśmy w milczeniu lecz w końcu zmiękłam i odezwałam się od niego. Przy nim czułam, że znowu odżywam. Cieszyłam się z tego faktu. W koncu był moim najlepszym przyjacielem. Bardzo ceniłam u niego to, że potrafił nade mną  zapanować. 
 ***
Już rok odkąd jestem sama. Dobrze mi z tym. Ostatni czas pokazał mi, że nie potrzebuję jakiegoś chłopaka, do szczęścia, wystraszyli mi moi przyjaciele. 
Lecz niestety pewnego dnia uświadomiłam sobie, że jestem zakochana. A co najgorsze zakochana w moim przyjacielu. Tak, zakochałam się w Niallu. Bałam się mu to wyznać, więc trzymałam to w sobie, przez kilka dni.
Aż do dnia imprezy na plaży.
Świetnie się bawiliśmy wszyscy. Był tam nawet "on", próbował mnie odzyskać, ale byłam silna, nie dałam zrobić z siebie łatwej.
Wówczas podszedł do mnie Niall, który wziął mnie na bok.
- Musimy pogadać. - serce zaczęło mi bic mocniej, w głowie miałam najczarniejsze scenariusze. - [ t.i] nie mogę już tak !
- Ale Niall czego nie możesz ? Nie rozumiem. - niebieskooki zasłonił mi usta i nagle poczułam ciepło jego warg na moich.
- Kocham Cię rozumiesz ?!
- Niall, ja... Ja..
- Dobrze rozumiem, że nie czujesz tego samego. - chłopak posmutniał. Chciał już odejść lecz złapałam go za rękę. Teraz to ja pocałowałam go.
- Też Cię kocham.
- Czy to znaczy, że jesteśmy razem? - zapytał z nadzieją w oczach.
- Tak.
Chwycił mnie za rękę i wróciliśmy do reszty. Harry, Zayn i Lou zaczęli klaskać.
- Uuu, zakochani, zakochani. - krzyczeli jak opętani. tylko Liam stał i patrzył na nas. W końcu powiedział :

środa, 22 sierpnia 2012

Siedemnaście.

Włącz < klik >

Tego dnia wróciłam wcześniej do domu. Tak.. Znowu udawałam, że źle się czuję, a to tylko przez nie... Największe diwy w całej szkole, które znęcały sie nade mną psychicznie. Pobiegłam do swojego pokoju. Zaczęłam płakać w poduszkę. Dosłownie 20 minut po moim przyjściu usłyszałam dzwonek do drzwi. W 100 % byłam przekonana, że to mama wróciła z pracy. Otarłam łzy i ruszyłam ku drzwiom. Gdy je otworzyłam bardzo się zdziwiłam. W progu stał we własnej osobie Niall Horan, najpopularniejszy chłopak w szkole, wokalista zespołu One Direction i osoba, do której czułam sympatię.
- Cześć, jak się czujesz ? - zapytał.
- Wiesz jakoś bywało lepiej. - odpowiedziałam mu zmieszana.
- [ T.I ] wiem, że udawałaś, że źle się czuję. Wiem, że uciekłaś tylko temu, że tamte Cie poniżały.
Zrobiłam się blada, a moje serce zaczęło bić mocniej.
- " Skąd on to wiedział ?! " - zaczęłam się zastanawiać. W pewnej sekundzie dostałam olśnienia. - A no tak, pewnie po raz kolejny stał za nimi i się wyśmiewał ze mnie.
- Niall, proszę Cię, idź stąd. Mam dosyć na dzisiaj. - rzuciłam chłodno w jego stronę. Lecz on w cale nie zamierzał iść. Wszedł do mojego domu. Oparł się o ścianę i zaczął tłumaczyć.
- [ T.i ], to że one tak Cię poniżają nie oznacza, że ja robię to samo. Wręcz przeciwnie. Aż żal mi patrzeć na to jak cierpisz. Na prawdę. Tak samo uważają chłopacy. - mhm, tak, chłopcy z 1D... Moi idole, ale przecież nie wyznam tego komukolwiek, bo znowu by się zaczęło piekło.
Zaprosiłam blondyna do salonu. Zrobiłam coś do picia i długo rozmawialiśmy. Okazało się, że nie jest on takim samym dupkiem jak inni. Był inny. Bardzo przejmował się tym jak cierpiałam.
Następnego dnia w szkole niebieskooki podszedł do mnie na jednej z przerw wraz z Harrym, Liamem, Zaynem i Lou.  Ucałował w policzek na przywitanie i po kolei zaczął poznawać mnie bardziej z chłopcami. Od razu przypadliśmy sobie do gustu. Oni tak samo jak ja przekonali się, że plotki czynią z ludzi zupełnie innych niż są. Oczywiście to wszystko nie podobało się jednej osobie - Ana, największa zołza w szkole.
Podeszła do nas i zaczęła swoją gadkę.
- No, no, widzę, że moi chłopcy pocieszają tą biedotę. Szkoda waszego czasu, chodźcie.
Harremu puściły nerwy. Chwycił blondynkę za włosy i przycisnął do muru.
- Po 1. Koniec z nami, po 2. nie będziesz już więcej obrażała ani [ t.i ] ani żadnej innej dziewczyny, zrozumiano ?
- Ale Harry, jak Ty ? Nie możesz ze mną zerwać. - zaczęła sie buntować.
-A właśnie, że mogę. O patrz, właśnie to zrobiłem. - Harry odepchnął ją na bok.
Rzuciłam mu sie na szyję i zaczęłam z całego serca dziękować.

~ Rok później ~
Widocznie spokój trwał za krótko. Znowu przyszedł wrzesień. Chłopcy wyjechali w trasę koncertową, więc miałam tylko moją przyjaciółkę - Victiorie. Ana wykorzystała tę sytuację i po raz kolejny zaczęła niszczyć mi psychikę. Nie wytrzymałam. Uciekłam ze szkoły. Z płaczem pobiegłam do domu. Gdy do niego weszłam zbiegłam do piwnicy. Po około 15 minutach wyszłam z niej i poszłam do swojego pokoju.
Wszys­tko było już przy­goto­wane. Sznur leżał na sto­liku, tuż obok stało krzesło. Nie miałam już po co żyć, nie miałam dla ko­go żyć. Nie chciałam co dzień budzić się ze świadomością, ze gdy dojdę do szkoły, zaczną się codzien­ne ka­tusze. Znów wróciłam do domu ze siniakami i bardziej zepsutą psychiką.  Mo­ja psychi­ka była zbyt słaba, by to wyt­rzy­mać; strach owładną mną do te­go stop­nia, że bałam się ko­mukol­wiek po­wie­dzieć o tych wszys­tkich zdarze­niach prócz chłopcom. Cały świat obrócił się prze­ciw­ko mnie i na­wet sam Bóg nie chciał być dla mnie łas­kaw, mi­mo moich wielok­rotnych próśb i błagań. Stra­ciłam wiarę we wszys­tko...
Usiadłam przy biur­ku, aby na­pisać list pożeg­nalny do ma­my. Kochałam ją, nie chciałam, by cier­piała, a tak za­pew­ne będzie. Na pew­no mnie zro­zumie, mu­si mnie zro­zumieć.

 Kocha­na ma­mo!

Wiedz, że jes­teś dla mnie wszys­tkim, moim całym światem. Muszę się jed­nak opuścić, bo nie mam już siły. Nie po­siadam sil­nej psychi­ki, ona w końcu się złamała. Nie umiem po­radzić so­bie z prob­le­mami, a po­wie­dzieć o tym nie mogę, bo się boję. Boję się, że znów będą mnie bić moc­niej, może na­wet zatłuką na śmierć. Nie chciałam umierać. Nie po­wiem kto był sprawcą te­go, a raczej spraw­ca­mi. Nie po­wiem, bo to i tak już nicze­go nie zmieni. Pa­miętaj, że Cię kocham. Muszę jed­nak skończyć z tym wszys­tkim raz na zaw­sze. Kocham Cię!!!

Odłożyłam kar­tkę na biur­ko. Przy­wiązałam sznu­rek do dziurek, ja­kie były zro­bione w ra­mię przejścia do mo­jego po­koju. Stanęłam na krześle, zakładając so­bie sznur na szyję. Pop­chnęłam krzesło do tyłu i poczułam jak się duszę. Wszys­tkie fun­kcje życiowe się zat­rzy­mują, puls zwal­nia. W tej chwi­li przed ocza­mi prze­leciało mi całe życie, które nie składało się tyl­ko z pasm niepo­wodzeń i bi­cia mo­jej oso­by. Były tam też chwilę dob­re, który wy­wołały nikły uśmiech na mym twarzy. Po chwi­li jed­nak znikł i znikłam sa­ma ja. Umarłam...
Po dziew­czy­nie zos­tały je­dynie wspom­nienia, rzeczy w po­koju, pa­miętny sznur i łzy mat­ki. Łzy, mówiące o roz­paczy jaką przeżyła.

5 dni po śmierci odbył się pogrzeb. Chłopcy z 1D przerwali trasę koncertową, bo byli zbyt przybici. Oczywiście zjawili się na odprowadzeniu mojego ciała na wieczny spoczynek.
Po pogrzebie nad mój grób przyszedł Niall.
- [ T.i ] dlaczego to zrobiłaś ? Wiesz, że chciałem jak najlepiej. Chciałem Cię uchronić przed tymi cierpieniami. Jednak sam nie dałem rady. Przepraszam Cię bardzo. Chcę, żebyś teraz jeszcze wiedziała, że kocham Cię...
Nagle na cmentarzu pojawiła się moja mama. Podeszła do niego, przytuliła, a następnie wręczyła mu list, który napisałam mu już na jednej z lekcji.

Kochany Niallu.
Tak bardzo chciałam być szczęśliwa. Przy Tobie tak było. Od dłuższego czasu podkochiwałam sie w Tobie, jednak bałam się wyznać Ci to... Wiem, że próbowałeś mnie przed nimi uchronić, dałeś radę. Lecz moja psychika już nie dała. Nie obwiniaj się za to co się stało. 
Kocham Cię Twoja [ T.i ] 

wtorek, 21 sierpnia 2012

Szesnaście.

Ty i Louis tworzycie naprawdę wspaniałą parę. Bardzo się kochacie.
Pewnego dnia dostajesz propozycję zagrania w dużym filmie. Od razu dzielisz się tą nowiną ze swoim ukochanym. Oboje jesteście bardzo zadowoleni, opowiadacie o tym chłopcom, który także są dumni z Ciebie.
Dzisiaj miałaś podjąć decyzję czy zgadzasz się na zagranie w nim. Dzwoni telefon, wszyscy w sześciu siadacie na kanapie i oczekujecie.
- Dzień dobry, mam nadzieje, że doznamy ugody. - zaczął wydawca. - Mam dla pani plan do objaśnienia.
- Witam, zamieniam się w słuch. - odpowiedziałaś.
- Więc film będzie powstawał w 3 częściach. - od razu powtórzyłaś to chłopcom. - Będzie powstawał w Nowej Zelandii. - posmutniałaś.
- Dobrze, dziękuję, jutro się odezwę.
- Będę czekał. - rozłączyłaś się.
Wtuliłaś sie jak najmocniej w swojego ukochanego.
- Co się stało kochanie ?
- Eh, zdjęcia mają być w Nowej Zelandii. - z Twych oczu popłynęły łzy.
Wybiegłaś z domu przyjaciół. Lou także posmutniał.
- Stary, wiesz, że dla niej to wielka szansa. - powiedział Liam.
- Tak wiem, ale nie wytrzymam bez niej.
Następnego dnia Twój ukochany chciał się spotkać z Tobą. Oczywiście zgodziłaś się.
- Misiaku, nie odrzucaj tej propozycji. - zaczął. - To Twoja wielka szansa.
- Lou, wiem, ale nie chcę opuszczać Cie na 5 lat.
- Zobaczysz będziemy się widywać.
Znowu zaczęłam płakać. Pocałowałaś swojego ukochanego.
- Dobrze, zrobię to.
- Proponuję pożegnalną kolację dziś wieczór.
- Dobrze, będę.
Pocałowałaś chłopaka na pożegnanie i rozeszliście się.
Lou poszedł do domu by porozmawiać z chłopcami.
- Wiecie ona będzie cierpieć.
- Lou masz jedno wyjście, na dzisiejszym spotkaniu musisz zrobić coś by zerwała z Tobą. - oznajmił Zayn
- Co masz na myśli ?
- Chodzi mu o to, że tego wieczoru musisz wyglądać obrzydzająco.
Lou postanowił to zrobić.
Już po 20 czekał na Ciebie w restauracji ubrany w stare dresy, poplamioną czapkę i przepoconą koszulkę.
Cały wieczór zachowywał się odpychająco.
- Lou co ty wyprawiasz ? - rzuciłaś. - Wiesz ? Dla Ciebie chciałam z tego filmu zrezygnować, ale widać na marne.
- No to musisz wybrać albo zrywasz, albo zostajesz ze mną.
Oderwałaś się od stołu - Zrywam Lou.- Ruszyłaś w stronę wyjścia.
- A pożegnalny buziak ? - krzyknął.
Następnego dnia poszłaś do domu chłopców. Weszłaś i ruszyłaś w stronę Lou.
- Wczoraj zapomniałam o pożegnalnym buziaku. - po czym pocałowałaś go. - Czemu taki wczoraj byłeś ?
- Wiesz... Nie chciałem, żebyś cierpiała, chciałem, żebyś miała spokój, gdy wyjedziesz.
- Lou,  mogłeś od razu powiedzieć.
- Kiedy wylatujesz ?
- Za 8 godzin mam samolot.
- A więc przez te 8 godzin spędzimy razem wspaniały czas.
Tak jak powiedział tak się stało. Niestety czas leciał szybko i musiałaś już lecieć. Żegnaliście się długo. Wsiadłaś do taksówki i odjechałaś, a Lou wszedł do domu.
- Wiecie co ? Mam wrażenie, że zapomniałem o czymś.
- E tam, pewnie nic ważnego. - powiedział Niall.
- Tak racja, brakuje mi jej już.
- Ale przynajmniej będziesz pamiętał ten słodki pocałunek na pożegnanie. - Lou wyszły oczy na wierzch. - Nie mów, że o tym zapomniałeś ?! - rzucił Niall. - Przecież to najważniejsze !
Do domu wszedł Harry z Liamem i Zaynem.
- No cześć, co jest ? - zapytał loczek.
- Zapomniał o pożegnalnym buziaku.
- Coo ?! Przecież bez niego ani rusz ! zbieraj się szybko jedziemy na lotnisko. - Zayn oderwał Lou od kanapy.
Po 30 minutach byli już na lotnisku. Lou ujrzał Cię już przy sprawdzaniu biletu. Wbiegł przez kupę ludzi. Stanął przed Tobą i powiedział :
- Chyba o czymś zapomnieliśmy kochanie.
- Tak, wiem. - zaczęliście sie całować.
- Co wy ?! Tu jest kolejka ! - odezwał się jakiś facet.
- Hej ! Nie widzi pan, że się żegnają ?! Nie przeszkadzajcie sobie dzieci. - powiedziała mu stewardesa. 
Znowu zaczęliście się całować.
- Będę tęsknił. - z jego oczu pokazały się łzy.
- Też będę tęsknić. Muszę juz iść.
Przeszłaś przez barierki i ruszyłaś w stronę wejścia do samolotu. Lou był załamany. Wszyscy chłopcy pobiegli za Tobą.
Zaczęli śpiewać Gotta be you. Ty zaczęłaś płakać. Podbiegłaś jeszcze raz do ukochanego i powiedziałaś :
- Kocham Cię, na zawszę razem. - po czym po raz kolejny zanurzyłaś się w jego ustach.
- Na zawszę  myszko. - odpowiedział ze łzami.

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Piętnaście.

Imagin na życzenie Wery. :D

Ty oraz Zayn tworzycie szczęśliwy związek. Wte wakacje postanowiliście ciec od jego kariery, od fanek i od rodziny. Wyjechaliście na Ibizę.
Bawiliście się tam świetnie. Imprezy, spacer, kompele w basenach, loty balonami, zakupy i wiele innych.
Pewnej nocy postanowiliście się kochasz, a Ty zaszłaś w ciążę. Postanowiłaś nic nie mówić swojemu ukochanemu, gdyż chciałaś zrobić to dopiero po powrocie do Londynu.
W ostatnim dniu waszego wyjazdu poszliście na imprezę do klubu. Zayn siedział przy barze pijąc drinki, a Ty balowałaś na parkiecie. W pewnym momencie Twój chłopak zobaczył, że przystawia się do Ciebie jakiś koleś. Oderwał się od miejsca, w którym siedział i ruszył w jego stronę. Uderzył go mocno w twarz i zaczęła się bójka. Niestety Zayn mocno oberwał i nie przeżył tego. Umarł na miejscu. Zadzwoniłaś po chłopców, zeby tu przyjechali, a następnie pobiegłaś do hotelu i zatopiłaś się w rozpaczy.
Następnego dnia chłopcy byli już przy Tobie. Niall musiał często Cię uspokajać, a reszta chłopców załatwiała sprawy związane z pogrzebem
- Wszystko będzie dobrze, Zayn będzie zawsze przy Tobie, zobaczysz to. - pocieszał Cię blondyn.
Przytuliłaś się do niego bardziej.
- Nic nie będzie już tak jak było. Moje życie się skończyło, nie zdążyłam mu nawet powiedzieć o ciąży.
- O czym ? [ T.I ] jesteś w ciąży ?! - chłopak się zdziwił.
- Tak, ale to nie ważne.

Dwa dni po pogrzebie poszłaś wraz z Harrym do ginekologa na badania. Ostatnie dni były dla Ciebie największym piekłem, lecz to nie był jego koniec. Gdy opuściłaś gabinet momentalnie upadłaś na podłogę płacząc.
Harry wstał i podszedł do ciebie.
- Hej, co się stało ?
- Harry, moje dziecko... Ono... Ono nie żyję rozumiesz to ?!
- Ale jak to ?!
Zaczęłaś płakac jeszcze bardziej.
- Ono zmarło, poroniłam mojego synka, mojego małego syneczka.
Chłopak wstał, a Ty razem z nim. Pojechaliście do domu. Harry zaniósł Cię do Twojego pokoju. położył na łóżko, a Ty zasnęłaś.
Śniły Ci się okropne koszmary, które wybudziły Cię ze snu. Ubrałaś się i zeszłaś do kuchni. Słyszałaś rozmowę chłopców.
- Ale pomyślcie jakie to dla niej ciężkie, stracić dwie największe oboty w życiu. - mówił Harry.
- Tak, to musi być okropne, nie wiem jak ona da radę. - kontynuował Liam.
- Tak bardzo jej współczuję. Nie będzie jej teraz łatwo. - dopowiedział jeszcze Niall.
Weszłaś do kuchni. Ku Tobie zmierzał Louis, który mocno Cię objął i zaczął głaskać po plecach.
- Jesteśmy z Tobą, będziemy zawszę. - powiedział.
- Dziękuję wam za wszystko. Wiecie, tak myślę, że trzeba będzie teraz też wyprawić pogrzeb dla Olivierka.
- Oliviera ? To słodkie nazwałaś go tak jak Zayn chciał. - wzruszył się niall.
- Tak, oboje to planowaliśmy.

Jakoś niedługo po tych zdarzeniach odbył się pogrzeb najmłodszego Malika. Wszyscy także przeżywali jego śmierć. Twoja mama i mama Zayna najbardziej chyba ze wszystkich zgromadzonych. Uważały, że wasza miłość była cudowna. Nigdy nikt tak się nie kochał jak wy.

~ rok później ~
Nadal nie możesz otrząsnąć się po śmierci Olivierka i Zayna. Bez nich Twoje życie to pustka. Próbowałaś się leczyć, ale nic z tego. Tego dnia postanowiłaś dołączyć do swoich dwóch skarbów.
Na strzelcze, która wisiała na korytarzu zawiesiłaś sznur. Postawiłaś krzesło, zawiesiłaś go na szyję, odepchnęłaś podstawę i poczułaś jak Twoje życie przemija.
Następnego dnia Twoje ciało znalazł Louis, nikt nie mógł tego przeżyć. Cierpieli po raz 3 wszyscy.
Zostałaś pochowana z Zaynem i Olivierkiem.   Każdy kto was znał uważał, że to była miłość na całe życie i na całą wieczność.